– Spotkanie kompletnie nam się nie udało, ale pierwszym meczem nie wygrywa się całej ligi, nie osiąga się celów – powiedział Janusz Niedźwiedź.
Janusz Niedźwiedź (trener Widzewa): Naszym kibicom należą się przeprosiny, a także podziękowania za to, jak nas wspierali zarówno w trakcie meczu, jak i po jego zakończeniu. To wiele dla nas znaczy, że nawet przy takim wyniku fani stoją za nami. Zrobimy wszystko, żeby ich na koniec sezonu nie zawieść. Spotkanie kompletnie nam się nie udało, ale pierwszym meczem nie wygrywa się całej ligi, nie osiąga się celów. Od poniedziałku musimy wziąć się jeszcze mocniej do pracy, wrócić silniejsi i pokazać, na co nas stać.
Pierwszy gol to strzał życia Dei, później dwa rzuty karne. Popełnialiśmy proste błędy. Z tego brały się dośrodkowania, po nich zamieszanie w szesnastce i przypadkowe karne. Nie możemy pozwolić, żeby piłki w tak prosty sposób przechodziły przez nasz zespół. To było siedem minut, które nami wstrząsnęły. Jednak nawet jak traciliśmy drugą i trzecią bramkę, a wynik był trudny do odwrócenia, to nadal parliśmy do przodu. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji, można było strzelić coś więcej, ale to Arka wyszła z tego zwycięsko. Oni się cieszą, a my chcemy pokazać, że to był tylko wypadek przy pracy.
Ryszard Tarasiewicz (trener Arki): Gratuluję mojej drużynie zwycięstwa. Naprawdę dobrze weszliśmy w rundę po przerwie z dobrym wynikiem przeciwko silnemu rywalowi. Zagraliśmy naprawdę dobry mecz i efektem tego jest dobry wynik. Przed wyjazdem do Łodzi mówiłem, że chcemy zaprezentować się w meczu z Widzewem jak najlepiej i myślę, że obejrzeliśmy dziś tę dobrą Arkę. Dzisiejsze zwycięstwo doda nam pewności siebie, szczególnie że wygraliśmy na terenie rywala przy wielotysięcznej publiczności.
Daniel Tanżyna (Widzew): Po pierwszej połowie był remis, chcieliśmy strzelać kolejne bramki, lecz padały one w drugą stronę. Musimy przełknąć gorycz porażki, jechać do Olsztyna i wrócić na ścieżkę zwycięstwa. Dużo aspektów w naszej grze trzeba zmienić. Trener na pewno będzie miał dużo do analizy po dzisiejszym meczu i przekaże nam, co mamy skorygować. Natomiast sami musimy się wziąć w garść, bo to nie powinno tak wyglądać. Mam nadzieję, że z Olsztyna przywieziemy trzy punkty.
Radosław Gołębiowski (Widzew): Zdobyłem bramkę i to może mnie trochę cieszyć, bo dużo czasu poświęcam stałym fragmentom gry na treningach. Natomiast ze względu na wynik nie jestem z niej usatysfakcjonowany. Nie chciałbym teraz wymieniać naszych poszczególnych błędów. Ocenimy to w poniedziałek na analizie meczu i w następnym tygodniu będziemy starali się to poprawić. Wyjdziemy na Stomil dwa razy bardziej zmotywowani. Popełniliśmy błędy, Arka je wykorzystała, natomiast nie chciałbym mówić tutaj o spadku formy. Chcemy jechać na Stomil i pokazać, że wracamy na dobre tory.
Hubert Adamczyk (Arka): Mieliśmy świadomość, że to nie będzie łatwy mecz i byliśmy gotowi do gry przy licznej publice na takim stadionie. Było na początku trochę walki i niepewności. Można powiedzieć, że ten pierwszy karny nas przełamał, a potem wszystko się już dobrze ułożyło. Głęboko wierzymy, że możemy powalczyć o bezpośredni awans do ekstraklasy, tym bardziej że to nie jest wielka przepaść punktowa. Mieliśmy trudny okres przygotowawczy i myślę, że widać nasze dobre przygotowanie, choćby kondycyjne. Trzeba przyznać, że okres zimowy z trenerem Tarasiewiczem był bardzo intensywny, chyba najbardziej w całej mojej piłkarskiej karierze.
Wypowiedzi za stroną widzew.com