Widzew Łódź nie poszedł za ciosem i nie odniósł drugiego zwycięstwa z rzędu. Łodzianie, choć prowadzili w Tychach, przegrali 1:2 z GKS-em i do Łodzi wracali bez punktów.
Mecz GKS – Widzew mógł się podobać szczególnie w pierwszej połowie, w której obie ekipy prezentowały ofensywny futbol. Po przerwie Widzew nie był już w stanie dorównać kroku GKS-owi i zasłużenie przegrał.
– Niestety, przegrywamy mecz na własne życzenie. W drugiej połowie praktycznie nas nie było, przespaliśmy ten czas, byliśmy spóźnieni, przegrywaliśmy sytuacje, które zwykle wygrywaliśmy. To był klucz do tego, że GKS sięgnął po trzy punkty – powiedział po meczu trener Enkeleid Dobi.
Szkoleniowiec Widzewa podkreślił, że jego piłkarze nie prezentowali się po przerwie tak, jak powinni. Zdaniem szkoleniowca zabrakło przede wszystkim stanowczości w boiskowych poczynaniach, co przełożyło się na niekorzystny wynik.
– Jestem zły, bo nie widziałem tej determinacji, którą wykazywali piłkarze w meczu z Arką. Mam o to żal, również do samego siebie, bo jeśli chcemy walczyć o pierwszą szóstkę to każdy mecz trzeba grać z taką samą, a nawet większą determinacją. Nie na sto, a na sto dziesięć procent. W drugiej połowie w pewnym sensie przeszliśmy koło meczu – ocenił trener Dobi.
Widzewiacy na wyciągnięcie wniosków nie będą mieli za dużo czasu, bo już w poniedziałek czeka ich kolejne starcie. Na swoim stadionie podejmą Koronę Kielce.
fot. Widzew TV