Janusz Niedźwiedź (trener Widzewa):
Dzisiaj jestem bardzo szczęśliwy. Wiele osób mówiło, że Piast jest w dołku, wiele osób nam przyznawało punkty, ale ja miałem z tyłu głowy, że w tym meczu nie będziemy faworytem. Widzieliśmy, jak było trudno, ile trzeba było walczyć, ile koncentracji zachować, żeby utrzymać to dwubramkowe prowadzenie. Nam się to nie udało, bo straciliśmy jednego gola, jednak chwała drużynie za to, że potrafiła wytrzymać te kilka minut i wywieźć stąd korzystny wynik. Bardzo nas to cieszy, bo z takim zamiarem tu przyjechaliśmy, ale też wszystkich uczulaliśmy, że to będzie trudne spotkanie i takie było.
W pierwszej połowie mieliśmy trzy dobre sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i pewnie po przerwie grałoby nam się lepiej. W końcu zdobyliśmy drugą bramkę i wydawało się, że jest po meczu, ale Piast rzucił wszystko na jedną kartę, chciał strzelić co najmniej jednego gola i powalczyć o remis. Dwukrotnie było tego blisko, dużo nie zabrakło, dlatego ja doceniam te punkty, bo wiem, jak ważne są w kontekście naszej dalszej pracy.
Wiele osób pyta mnie o to, czy Widzew walczy o coś więcej. My mamy przed sobą jeden cel, tym celem jest utrzymanie i takie było na początku założenie. W jednej trzeciej sezonu to nie może się zmienić, co nie oznacza, że jeżeli to utrzymanie będzie matematycznie pewne, to nie powalczymy o coś więcej. Jesteśmy na tyle ambitni, że chcemy więcej. Na pewno nie odpuścimy.
Waldemar Fornalik (trener Piasta):
Najpierw muszę nawiązać do meczu z Rakowem, gdy zagraliśmy dobre spotkanie, a przegraliśmy. Z tamtej drużyny kontuzji doznał Ariel Mosór, na rozgrzewce wypadł nam Michał Chrapek. To miało wpływ na funkcjonowanie zespołu. Mimo tego, wiedzieliśmy, że najważniejsze to nie stracić bramki, a swoje szanse będziemy mieli. Tak było. Strzeliliśmy gola, ale okazało się, że jeden gol to za mało.
W ostatnich meczach nasz wskaźnik xG jest na wysokim poziomie i to jest powód do optymizmu. Ja czekam, żebym w dwóch meczach z rzędu mógł zagrać ustabilizowanym składem, ale to nie jest mi dane. Dlatego jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Widzew wykazał się konsekwencją, bo w takim meczu ważne było, żeby nie stracić bramki. Nam się to nie udało i dlatego przegraliśmy.
Dominik Kun:
Szybko zdobyliśmy bramkę i potem mogliśmy sobie pozwolić na takie granie, żeby wykorzystać ofensywne zapędy Piasta, który musiał postawić wszystko na jedną kartę. W drugiej połowie strzeliliśmy na 2:0 i już było praktycznie po meczu, ale Piast walczył jeszcze do końca i musieliśmy się napocić i kilka razy wybijać piłkę z pola karnego, bo było zagrożenie pod naszą bramką.
Wcześniej rywale stwarzali sobie przewagę w bocznych sektorach i trochę sobie z tym nie radziliśmy. Było dużo dośrodkowań, ale nasi obrońcy z bramkarzem nie dali się zaskoczyć. Generalnie cały zespół dobrze bronił i dlatego brawa dla drużyny.
Kristoffer Normann Hansen:
To był ładny gol i jestem z niego bardzo zadowolony. Miałem wyśmienitą okazję trochę wcześniej w tym meczu, ale strzeliłem obok bramki. Dobrze jest dostać szansę i wejść na boisko. Uważam, że wywiązałem się dobrze z zadania, bo strzeliłem gola, wygraliśmy mecz i wszyscy są uradowani.
Każdy piłkarz przechodzi taki moment, że musi stanąć twarzą w twarz z tym, że akurat nie gra albo wchodzi z ławki. Wtedy najważniejsze jest cały czas pracować na treningach, poczuć się dobrze. Przez ostatnie tygodnie tak było u mnie i dobrze teraz dostać szansę pokazania się w grze.
Gdy prowadzisz 2:0, to rywale muszą atakować i czasami było ich dużo w naszym polu karnym. Poradziliśmy sobie z tym. Część ich strzałów zablokowaliśmy, inne obroniliśmy i nasza defensywa spisała się dobrze. Oczywiście, w końcówce spotkania byliśmy trochę zmęczeni, ale daliśmy radę. Rywal nie miał wielu sytuacji.
Piąte miejsce w tabeli to dobra sytuacja dla nas. Gdyby przed sezonem ktoś nam powiedział, że będziemy na takiej pozycji po 12 meczach, to byśmy to brali w ciemno.
Ernest Terpiłowski:
Najważniejsze są trzy punkty, a styl gry nie do końca musiał być perfekcyjny. Zagraliśmy dobry mecz, bo często dobrze wychodziliśmy spod pressingu. To później skutkowało sytuacjami bramkowymi, bo mogliśmy zdobyć dwa gole więcej, ale najważniejsze jest zwycięstwo.
Mecz ma różne fazy i w drugiej połowie stanęliśmy trochę niżej, a Piast zaczął lepiej operować piłką i zepchnął nas do defensywy. Poradziliśmy sobie i wychodziliśmy z groźnymi kontratakami.
Dla mnie obecna pozycja Widzewa w tabeli to bardzo dobry wynik, ale oczywiście może być jeszcze lepszy. Wszystko zależy od nas, jak będziemy punktować w kolejnych meczach. Nie ma co się „podpalać”, bo najważniejszy cel to utrzymanie. Jesteśmy przecież w Ekstraklasie pierwszy raz po długiej przerwie.
Jordi Sanchez:
Dostałem bardzo dobre podanie od Patryka Stępińskiego, a potem szczęśliwie opanowałem piłkę i strzeliłem gola, który otworzył wynik. A teraz musimy iść do przodu, bo ta bramka i ten mecz to już przeszłość. Czas skupić się na kolejnym przeciwniku.
Staram się strzelić bramkę lub wypracować sobie sytuację w każdym meczu. Dzisiaj się udało i jestem z tego zadowolony. Podobnie jak z gola Hansena.
Dzisiaj czuję się wyczerpany po tym meczu, bo w poprzednim tygodniu moje mięśnie nie zawsze były gotowe w pełni do treningów, ale pracujemy z trenerami nad poprawą kondycji moich nóg. I może dlatego miałem dzisiaj siłę zrobić sprint i trochę pomóc Hansiemu przy strzeleniu przez niego gola.
Wypowiedzi pochodzą ze strony widzew.com.