W Przeglądzie Sportowym, ukazał się wywiad z Krzysztofem Przytułą, dyrektorem sportowym, który w czerwcu rozstał się z ŁKS-em. W rozmowie z gazetą, były szef pionu sportowego łodzian poruszył temat trenerów. Scharakteryzował czterech szkoleniowców łodzian, którzy pracowali na al. Unii za jego kadencji. Cały wywiad z byłym dyrektorem sportowym ŁKS-u dostępny jest tutaj.
Kazimierz Moskal wrócił do ŁKS-u, po dwóch latach i jak sam mówi, nie ma żalu do Przytuły. Podczas pierwszego pobytu w Łodzi, zasłużony piłkarz Wisły Kraków, spędził na al. Unii 671 dni, rozegrał 64 mecze, z których 27 wygrał, 14 zremisował i 13 przegrał.
– Rozminęliśmy się wewnątrz klubu w podejściu do tej trudnej sytuacji (pandemia koronawirusa przyp. red.). Przede wszystkim oczekiwaliśmy zarządzania nią. Obojętnie czy to brak wyników, kłopoty personalne, czy pandemia. To wszystko jest jakimś kryzysem. Zakaz wyjścia z domu nie jest normalny. Były możliwości żeby to jakoś posklejać. Natomiast u nas nastąpiło odcięcie. Jak się nie da, to się nie da – powiedział Przytuła, tłumacząc powody rozstania się z Moskalem.
Stawowy do ŁKS-u dołączył, kiedy łodzianie byli już prawie pewni spadku. Chociaż nie udało mu się utrzymać zespołu w ekstraklasie, świetnie zaczął rozgrywki w pierwszej lidze. Pod jego wodzą, ŁKS był niepokonany w 11 spotkaniach, z czego dziesięć wygrał. Później przyszedł kryzys.
– Pojechaliśmy do Radomia. Przegraliśmy 0:1 po rzucie karnym. Po spotkaniu doszło do niepotrzebnej sytuacji, która zaważyła na atmosferze w zespole. I z następnych ośmiu meczów wgraliśmy jeden – zdradził były dyrektor sportowy łodzian.
Przytuła dodał, że wpływ na decyzję o rozstaniu się ze Stawowym miał również skład jak wystawił w ostatnim sparingu podczas zgrupowania w Side. ŁKS mierzył się z ukraińską Ołeksandrją, a zaraz po powrocie miał grać z Legią Warszawa w Pucharze Polski. W tych rozgrywkach wymaga się, żeby kluby wystawiały po dwóch młodzieżowców, a w grze kontrolnej udział wziął tylko jeden – Jan Sobociński.
Czytaj także: Czy Krzysztof Przytuła czuje się odpowiedzialny za porażki ŁKS-u?
Mamrot objął zespół po Stawowym. ŁKS prowadził tylko w 13 spotkaniach, z których pięć wygrał, trzy zremisował i pięć przegrał. Nienajlepszy dorobek, ale należy pamiętać, że jego kadencja zbiegła się z początkiem problemów finansowych w ŁKS-ie. Pierwsi piłkarze, przestali otrzymywać wypłaty na czas, co w przypadku niektórych znacząco odbiło się na postawie prezentowanej na boisku.
– W Jagiellonii podkreślali jego pracowitość. (…). U nas nic z tego nie wyszło. Przyjeżdżał o 9:30, trening o 11, a o 13:30 już go nie było w klubie – powiedział Przytuła.
Na ciepłe słowa nie mógł liczyć Kibu Vicuna. Chociaż Przytuła przyznał, że problemy finansowe klubu, ze wszystkich trenerów najmocniej dotknęły Hiszpana, to nie szczędził mu słów krytyki.
– Piłkarze nie rozumieli tego czego wymaga od nich Kibu. (…) Miał swoje nazewnictwo: “gramy na trzeciego”. Zawodnicy nie wiedzieli kim jest ten trzeci – mówił były dyrektor sportowy, o byłym trenerze ŁKS-u.
CZYTAJ TAKŻE >>> Co trzeci kibic wybiera piłkarza ŁKS-u
Ireneusz MamrotKazimierz MoskalKibu VicuñaKrzysztof PrzytułaŁKS Łódźwojciech stawowy
1 Comment
Nie tylko piłkarze nie rozumieli trenera Vicuny. Bo trener Vicuna zupełnie nie rozumiał Pana Dyrektora Sportowego. Bo kto zrozumie dyrektora, który przyznaje, iż choć aż 6 lat robił dobre wrażenie, to i tak nie ma pojęcia o podstawowych problemach klubu. Taki Dyrektor Sportowy jest na wagę złota. Przekonał się o tym ten, który go zatrudniał w zarządzie ŁS-u i odrzucał w ciągu całych 6 lat, wszystkie kierowane w stronę Pana Dyrektora krytyczne uwagi. Był to Tomasz SALSKI.