Koronawirus coraz mocnej dotyka drużyny PlusLigi. Przekonuje się o tym PGE Skra Bełchatów, która w kolejnym spotkaniu nie może zagrać w najsilniejszym składzie.
W teorii PGE Skra jest zdecydowanym faworytem meczu z ostatnią w tabeli Stalą Nysa. Ale w sporcie teoria często rozmija się z praktyką. Już w pierwszej rundzie bełchatowianie z trudem wygrali z tym rywalem (3:2), a kilka punktów w tie-breaku zawdzięczają przychylności sędziów. Później jednak podopieczni Slobodana Kovaca zaczęli grać lepiej, czego efektem jest czwarte miejsce w tabeli.
Ale przyszedł wyjazd do Bułgarii na Puchar CEV i okazało się, że bełchatowian zaatakował koronawirus. W domu musiało zostać sześciu zawodników, w tym wszyscy rozgrywający i atakujący. W Burgas piłki rozdzielał młody Szymon Ostrowski, a PGE Skra wygrała z Neftohimikiem 3:2. W rewanżu (we wtorek o godzinie 18 w hali Energia) musi wygrać, obojętnie w jakim stosunku. Rywal zajmuje trzecie miejsce w bułgarskiej ekstraklasie, a wcześniej bełchatowian przeegzaminuje Stal, zamykająca tabelę PlusLigi.
W komunikacie wydanym przez PGE Skrę, napisano, że powtórne testy potwierdziły COVID19 u trzech siatkarzy. Według przepisów PLS, drużyna musi grać, jeśli zdrowych jest ośmiu graczy, a wśród nich jest rozgrywający. Skoro zespół z Bełchatowa pojechał do Nysy, znaczy, że albo Grzegorz Łomacz, albo Mihajło Mitić są zdrowi. Gotowy do występu jest też Damian Schulz, co oznacza, że zabraknie Aleksandara Atanasijevicia. Pozostali kluczowi siatkarze są zdrowi, bo po powrocie z Burgas nowych zakażeń w PGE Skrze nie było.
Stal dotąd wygrała jeden mecz – 20 grudnia z LUK w Lublinie. Trzy kolejne spotkania przegrała, ale mierzyła się z czołową trójką poprzedniego sezonu: Projektem Warszawa, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskim Węglem. Od horroru w pierwszej rundzie w klubie sporo się zmieniło. Trenera Krzysztofa Stelmacha zastąpił Daniel Pliński (obaj zdobywali z PGE Skrą mistrzostwa Polski), a inny były bełchatowianin Nikołaj Penczew rozwiązał kontrakt. Nowym przyjmującym został Zouheir El Graoui. Marokańczyk grał ostatnio we Francji, ale większe sukcesy odnosił na plaży, występując nawet na igrzyskach w Tokio. Liderem pozostał Wassim Ben Tara, drugi punktujący PlusLigi.
PGE Skra jest lepszą drużyną, ale problemy z koronawirusem i męczącą podróżą do Burgas, nie pomogły w utrzymaniu formy. Pozytywem jest to, że wszyscy skrzydłowi grają dużo lepiej niż na początku sezonu, kiedy ofensywa opierała się na Dicku Kooyu.
Mecz Stali Nysa z PGE Skrą Bełchatów zacznie się w sobotę o godzinie 17:30. Transmisja w Polsacie Sport.