Przed piłkarzami Łódzkiego Klubu Sportowego kolejne spotkanie o honor w PKO Ekstraklasie i jednocześnie kolejne, w którym trener Stawowy liczy na przełamanie.
W ŁKS-ie myślami wszyscy są już w następnym sezonie. Ostatnie mecze w ekstraklasie pełnią rolę przygotowań do rywalizacji w I lidze. Mimo to trener Stawowy zapowiada walkę o upragnione trzy punkty, z których z ŁKS-em jeszcze nie miał okazji się cieszyć.
– Chcemy ten nieudany sezon zakończyć honorowo i zgarnąć trzy punkty w meczu z Arką. Wydaje się, że ten mecz będzie miał duże znaczenie psychologiczne, ponieważ będziemy walczyli z Arką w przyszłym sezonie, aby wrócić do ekstraklasy. – powiedział szkoleniowiec ŁKS-u.
Łódzki Klub Sportowy rozegrał pod wodzą Wojciecha Stawowego osiem spotkań. Bilans jest zatrważający. 1 remis i 7 porażek. To bolesne nie tylko dla zespołu, ale przede wszystkim dla sympatyków ŁKS-u.
– Z przykrością muszę stwierdzić, że nie widzę takiego progresu, jaki bym chciał zobaczyć. Powtarzałem wielokrotnie już, na treningach widzę bardzo duży progres zarówno w grze defensywnej, jak i ofensywnej. Teraz cały problem polega na tym, aby przenieść to na warunki meczów mistrzowskich, bo w tych warunkach ja tego progresu nie widzę. Zdarzają się momenty, zaznaczam, momenty, gdzie naprawdę gramy dobrze, jak chociażby pierwsza połowa meczu z Wisłą Kraków, gdzie ŁKS w mojej ocenie rozegrał bardzo dobre spotkanie, ale to nie wystarczy – ocenił Stawowy.
Z racji tego, że ŁKS spadł już z ekstraklasy, to trener Stawowy może traktować pozostałe mecze, jak sparingi i dać szansę na pokazanie się młodzieży.
– To wszystko będzie zależało od tego, jak będzie się układał mecz. Jedzie z nami Mieszko Lorenc, Artur Sójka, więc być może, któryś z tych zawodników dostanie jeszcze szansę na występ, ale tak jak mówię, to wszystko zależy od tego, jak będzie się układał mecz – powiedział Stawowy.
I dodał: – Mogę natomiast zdradzić, że jeśli nic się nie wydarzy, to Maks wyjdzie na pozycji numer 6.
Z powodu urazu w sobotnim meczu w Gdyni nie wystąpi Jan Grzesik, który narzeka na uraz. Nie zobaczymy także Tadeja Vidmajera. Łukasz Sekulski trenował ostatnio w masce z powodu złamanego nosa, ale decyzję o jego występie Wojciech Stawowy podejmie po konsultacji ze sztabem medycznym.
fot. ŁKS Łódź