ŁKS Łódź aktywnie działał na rynku transferowym w trakcie letniego okienka. Ostatnim nabytkiem łodzian został Bastien Toma, który na papierze wydaje się dużym wzmocnieniem. Do przybycia Szwajcara ŁKS zdobył tylko 11 punktów w dziewięciu meczach, a z tego nie są w klubie zadowoleni.
11 punktów na 27 możliwych i cztery porażki w pięciu meczach wyjazdowych – To bilans ŁKS-u Łódź na początku tego sezonu, z którego ani trochę nie są zadowoleni w ŁKS-ie. Mówił o tym wprost wiceprezes ds. sportowych klubu z Al. Unii Lubelskiej 2.
– Dokonaliśmy przed sezonem sporo zmian. Zatrudniliśmy dyrektora sportowego, nowego trenera, nowy sztab. Do zmiany doszło też w pionie medycznym, bo odszedł Leszek Simiłowski, a głównym fizjoterapeutą został Mateusz Traczyński. Zatrudniliśmy także drugiego fizjoterapeutę Filipa Jońca. Dokonaliśmy oczywiście też kilku transferów, żeby wzmocnić ten zespół w walce o awans do ekstraklasy – zaczął Robert Graf – Biorąc pod uwagę to wszystko jesteśmy bardzo niezadowoleni po tych pierwszych dziewięciu kolejkach. Nie powinniśmy przegrać czterech meczów i punktować na poziomie 1,22 punktu na mecz. Biorąc pod uwagę potencjał ten drużyny oraz nasze możliwości organizacyjne i finansowe, jest to bardzo niezadowalająca sytuacja – dodał wiceprezes Graf.
Usłyszeliśmy także przeprosiny w kierunku kibiców i sponsorów klubu. Robert Graf zapewnił, że w klubie robią wszystko, aby poprawić sytuację w Betclic 1 Lidze. Z dalszej części wypowiedzi dowiadujemy się również, że przy Al. Unii Lubelskiej 2 nie planują zmiany trenera. Szymon Grabowski nadal ma pełne wsparcie.
– Mogę wszystkich kibiców i sponsorów klubu jedynie przeprosić za ten początek. Zapewniam, że robimy wszystko żeby w tym składzie osobowym wyjść z tego dołka. Wspieramy trenera i jego sztab. Codziennie pracujemy nad tym, żeby drużyna punktowała regularnie na poziomie, jakiego sobie życzymy – mówił wiceprezes ds. sportowych ŁKS-u.
CZYTAJ TAKŻE: Odszedł z ŁKS i już zapewnił zwycięstwo GKS-owi Bełchatów
ŁKS Łódź sprowadził latem dziewięciu nowych graczy, którzy mieli wnieść drużynę na wyższy poziom. Dyrektor sportowy klubu zdradził, jakimi kryteriami się kierował przy sprowadzaniu nowych zawodników. Ważnym aspektem było to, żeby większość kadry była gotowa już na obóz przygotowawczy.
ŁKS przyjął także strategię, aby większość nowych graczy była już sprawdzona w polskich warunkach. Minimalizowano w ten sposób ryzyko płacenia dużych pieniędzy za gracza zza granicy, który mógłby okazać się po prostu niewypałem. Nie chodziło tutaj nawet o jakość gracza, ale jego zdolność do adaptacji w Polsce i przystosowanie do gry w Betclic 1 Lidze.
– Pod względem transferów przychodzących udało się zrealizować kilka założeń. Udało się bardzo szybko zbudować kadrę, a większość nowych zawodników była już dostępna na pierwszy dzień obozu przygotowawczego. Udało się także zakontraktować tylko dwóch bardzo doświadczonych zawodników, bo nie chcieliśmy przesadzać w tym kierunku. Udało się również zrealizować założenie, które mówiło o tym, że 75% transferów było z rynku wewnętrznego. Było to dla nas ważne, żeby po tak dużych zmianach, jak najmniej zawodników było niewiadomą. Nie chodzi tutaj o jakość, a o przystosowanie się do życia w naszym kraju i grę w tak specyficznych rozgrywkach jak Betclic 1 Liga – zdradził Radosław Mozyrko.
Wiemy też już, że ŁKS nie wzmocnił wszystkich pozycji, których zakładał przed startem okienka. Klub planował wtedy sprowadzić dwóch prawych obrońców i młodzieżowca, który zwiększyłby rywalizację na skrzydle. ŁKS wróci do tego w kolejnym okienku transferowym.
– Nie zrealizowaliśmy wzmocnień wszystkich pozycji, które zakładaliśmy w czerwcu. Większość się udało. Nie sprowadziliśmy natomiast drugiego prawego obrońcy i młodzieżowca na skrzydło. W trakcie okresu przygotowawczego stwierdziliśmy, że mamy alternatywy i sprowadzimy drugiego prawego obrońcę tylko wtedy, gdy uznamy że jest on perspektywiczny i będzie dawał odpowiednią jakość w stosunku do warunków finansowych. Takiej opcji na rynku nie było. Poczekamy z tym do kolejnego okienka. Jeśli chodzi o młodzieżowca, to szukaliśmy kogoś, kto rzeczywiście nas wzmocni. Rozmawialiśmy z Kornelem Lismanem z Lecha Poznań. Ostatecznie jednak trener Lecha zablokował ten transfer – powiedział Radosław Mozyrko.
Dyrektor sportowy zdradził natomiast, że klub sprowadził dwóch graczy, których przed startem okienka nie miał w planach. Pierwszym z nich jest Serhij Krykun. Po analizie ze sztabem stwierdzono, że przydałby się nowy skrzydłowy i padło właśnie na Ukraińca. Kolejnym graczem, który w czerwcu nie był brany pod uwagę jest najnowszy nabytek ŁKS-u – Bastien Toma.
– Zrealizowaliśmy dwie nadprogramowe pozycje, reagując na sytuację drużyny. Pierwszą jest skrzydłowy i w to miejsce ściągnięto Krykuna. Po początku sezonu i kontuzji jednego z pomocników, uznaliśmy że przydałby się ktoś taki jak Bastien Toma – powiedział dyrektor Mozyrko.
ŁKS Łódź miał także nie wydawać bezsensownie pieniędzy, co podkreślił dyrektor sportowy i z czego, jak przyznał, jest bardzo zadowolony.
– Bardzo zadowolony jestem z tego, że udało się przekonywać zawodników szybko i przy tym nie przepłacaliśmy. Wiem że chodzą plotki, że ŁKS szastał pieniędzmi, ale z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie przepłacaliśmy – powiedział Radosław Mozyrko.
CZYTAJ TAKŻE: Wyjeżdżał z Łodzi jako gwiazda. Teraz zagra w drugiej lidze