Trener Wojciech Stawowy ma za sobą pierwszy dzień pracy w Łódzkim Klubie Sportowym. Jak sam przyznaje, rewolucji kadrowych nie przewiduje. Co zatem chce zmienić, by zespół zdobywał więcej punktów?
Trener Stawowy przejął ŁKS Łódź w bardzo trudnym i specyficznym momencie. Rozbity zespół znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli i ma za sobą najgorszy mecz w sezonie (0:1 z Koroną Kielce).
Co więcej, piłkarze od blisko 2 miesięcy nie odbyli normalnego treningu, więc ich forma jest niewiadomą, ale raczej będzie gorzej niż lepiej. Każdy trener czy zawodnik powtarza, że treningi w domu nie odzwierciedlają treningów na boisku z kolegami.
– To bardzo duże wyzwanie przez całą drużyną. Bardzo mocno wierzę w zespół i cały sztab. Jeśli się mocno sprężymy, to jesteśmy w stanie dobrze się przygotować – powiedział Wojciech Stawowy w rozmowie z Bartoszem Królem, rzecznikiem ŁKS-u. – Nie będę robił żadnej rewolucji, ponieważ moim zdaniem to, co robił trener Moskal, robił bardzo dobrze. Mnie się podobała gra drużyny i chciałbym w jakimś procencie powtórzyć pracę Kazimierza Moskala – dodał.
Wojciech Stawowy przyznał, że najbliższe dni wykorzysta na poznanie zawodników oraz udoskonalenie taktyki. Stąd pomysł na indywidualne rozmowy z zawodnikami i odprawy przygotowane specjalnie dla poszczególnych formacji.
– Muszę bliżej poznać drużynę. Będziemy na początku trenowali w mniejszych grupach, więc to będzie dla mnie szansa, by skupić się na zajęciach dla poszczególnych formacji i popracować nad taktyką. Nie dlatego, że była ona zła, ale dlatego, że chciałbym wprowadzić do niej swoje rozwiązania – ocenił Stawowy.
Cel przed nowym trenerem jest jasny. Ma on powalczyć o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Niemniej jednak do dyspozycji będzie miał piłkarzy, których dobrali mu poprzednicy, a więc jedyną nadzieją, która przecież umiera ostatnia, jest tzw. efekt nowej miotły i zaszczepienie w zawodnikach myśli, że ten sezon można jeszcze uratować.
fot. YouTube / ŁKS TV