Czy ŁKS może być lepszy od Arsenalu, Interu czy Newcastle? Może. W pewnym aspekcie, który zresztą wiele mówi na temat łódzkiej drużyny.
To nie żart. Podopieczni Kazimierza Moskala są w pewnym elemencie o wiele lepsi między innymi od wyżej wspomnianych tuzów europejskiego futbolu. I nie jest to bynajmniej w żadnym wypadku większa liczba straconych goli czy też cokolwiek prześmiewczego, w czym łódzki beniaminek niechlubnie mógłby się wyróżnić.
Przytoczony element może wiele wyjaśniać na temat obranego sposobu gry łodzian, który – jak widać w tabeli – nie przynosi im plonów w postaci zdobyczy punktowej.
Jak możemy przeczytać w najnowszym raporcie od CIES Football Observatory: piłkarze ŁKS-u znacząco wyróżniają się na tle 27 lig na całym świecie, jeśli chodzi o liczbę zanotowanych biegów do krótkich podań, a także tych granych do tyłu. W dużym skrócie: chodzi o ruch, który tworzyłby kolegom z drużyny opcje zagrania krótkim podaniem lub w kierunku własnej bramki. CIES podaje dokładnie, iż ruchy te muszą być wykonywane z prędkością powyżej 15 km/h i trwać co najmniej 0,7 sekundy.
Co ciekawe, spośród największych 27 lig świata to Raków Częstochowa najczęściej wykonuje biegi do wspomnianych podań (31,1% wszystkich biegów). Mistrz Polski wyprzedza pod tym względem dwóch gigantów europejskiego futbolu: Manchester City (29,6%) i Paris Saint-Germain (28,5%).
Niemniej jednak bardzo dobry wynik pod tym względem notuje też wspomniany ŁKS – 24,7%, który wyprzedza dzięki temu między innymi Arsenal czy Inter. Wysoko w rankingu można również znaleźć Wartę Poznań – 24,3% oraz Górnik Zabrze – 22,9%. Polskie ekipy wyprzedzają pod tym względem choćby Leganes, Watford, Sampdorię czy Monaco. Cały ranking można znaleźć klikając TUTAJ.
Czy ma to jakikolwiek sens? Oczywiście. Natomiast trzeba zaznaczyć, że statystyka ta nie ma żadnej wartości, jak każda zresztą, bez kontekstu. Dopiero nadając jej kontekst, można dostrzec jej sens. Nie inaczej jest w tym wypadku. Zresztą, jak wspomnieliśmy, ranking ten mówi wiele o grze Łódzkiego Klubu Sportowego.
Z racji tego, że nie rozdzielono konkretnej liczby ruchów bez piłki zarówno do przodu, jak i do tyłu, interpretacja może być tutaj dwojaka, gdyż dowiadujemy się, że łodzianie wykonują ponad 24% wszystkich biegów do podań krótkich lub granych w kierunku swojej bramki.
Można więc założyć, że podopieczni Kazimierza Moskala chcą faktycznie grać miły dla oka futbol opierający się o grę pozycyjną, a to oznacza, że ma się on w głównej mierze składać z krótkich podań. Gdy zgłębimy się w statystyki, możemy dostrzec, że coś jest na rzeczy.
ŁKS bowiem wykonuje średnio 410 podań na mecz, z czego raptem 43 są podaniami długimi (10%). Dla porównania Puszcza Niepołomice wykonuje średnio 52 długie podania na mecz, ale z 260 ogółem – 20% wszystkich jej podań są bowiem podaniami długimi.
Wysoka pozycja w rankingu CIES może też świadczyć o tym, że łódzki beniaminek gra dość asekurancko. A świadczyć o tym może chociażby liczba wykonywanych przez niego prostopadłych podań. Od początku sezonu Łódzki Klub Sportowy wykonuje ich tylko 48 na mecz, co plasuje go pod tym względem w dolnej połowie tabeli. Najlepszy w tym elemencie Lech Poznań notuje śr. 71 prostopadłych podań na mecz.
Nie można jednoznacznie stwierdzić z przytoczonej statystki czy ŁKS gra zbyt zachowawczo, czy może na siłę pragnie grać krótkimi podaniami na wzór „juego de posición” (gry pozycyjnej). Można natomiast uznać, że w obu przypadkach coś faktycznie jest na rzeczy, a statystyka ta dodatkowo to obrazuje. Zresztą mówiło się o tym już od pewnego czasu.
Szczególnie że Kazimierz Moskal i jego sztab ponownie zdają się popełniać te same błędy co przed czterema laty. A w konsekwencji drużyna prezentuje się bardzo podobnie do tej z sezonu 2019/20. Błędy w defensywie, dość szybka strata gola, a następnie problemy w ataku pozycyjnym – wypisz, wymaluj gra ŁKS-u. Zarówno z tego, jak i z tamtego sezonu.
Łodzianie prawdopodobnie nie mają na tyle jakości z przodu, aby wykorzystywać wszystkie nadarzające się okazje, których zresztą kreują jak na lekarstwo – ich wskaźnik goli oczekiwanych wynosi bowiem 8,94 i jest trzecim najgorszym w lidze. Powinni byli zdobyć blisko dziewięć bramek, a zdobyli w rzeczywistości tylko sześć.
A że w elicie nie brakuje lepszych od nich ekip, wystarczy jeden błąd z tyłu i zostanie on bezlitośnie wykorzystany. Ich xGA (wskaźnik traconych goli oczekiwanych) wynosi 17,16 – najwyższy w lidze. Powinni więc stracić około siedemnastu goli, a naprawdę stracili jeden mniej.