Warunki do treningów z moich młodzieńczych lat różnią się zdecydowanie od tych panujących obecnie. Ja akurat miałem do szczęście, że trenowałem w ŁKS-ie, który jak na tamte czasy dysponował świetną bazą treningową – nie tylko w skali miasta, ale też całej Polski.
Klub dysponował aż trzema boiskami trawiastymi wzdłuż stadionu głównego, do tego słynnym boiskiem za kotłownią plus obiektem przy ulicy Ogrodowej, który zawsze był utrzymany w doskonałym stanie.
CZYTAJ TEŻ: Ile punktów da awans? Dobre wiadomości dla ŁKS-u
Dziś oczywiście kandydaci na piłkarzy mają zdecydowanie lepsze warunki do treningu. Do ich dyspozycji są przede wszystkim boiska ze sztuczną nawierzchnią, na których można trenować cały rok. Dobrze pamiętam, jak rozgrywaliśmy sparingi w śniegu po kolana, a teraz jakość gier sparingowych w sezonie zimowym jest zdecydowanie większa. Obecnie powstają pełnowymiarowe boiska pod balonami, co jeszcze zwiększa możliwości, jakie mają młodzi zawodnicy.
Boisk do gry przybywa w większości klubów, nawet tych mniejszych, co pokazuje że gonimy Europę. Może nie w takim tempie, jakbyśmy chcieli, ale od czegoś trzeba zacząć. Pamiętam, że jak jeździliśmy na turnieje na zachód Europy, kluby miały tam do dyspozycji już wtedy kilkanaście boisk treningowych. Dla nas to był inny świat!
NIE PRZEGAP: W milionie symulacji, ŁKS prawie zawsze awansuje
Dlatego należy cieszyć się z tego, że przybywa obiektów, ale też z tego, że są coraz bardziej funkcjonalne, a do tego pachną nowością. Można powiedzieć, że to już warunki prawdziwie europejskie. Warto jednocześnie zadać sobie pytanie: czy jest tylu chętnych do trenowania do trenowania na nich dzieciaków, dla których piłka nożna będzie pasją i całym życiem?
Łukasz Madej, były piłkarz ŁKS-u Łódź i reprezentant Polski