We wtorek 8 lutego piłkarze Widzewa wylecieli do Turcji, gdzie przez najbliższe 10 dni będą szlifować formę na doskonale przygotowanych murawach w ośrodku treningowym w Alanyi. Jaka rzeczywistość będzie ich czekać po powrocie? Czy życzenie trenera Niedźwiedzia o lutowych treningach na naturalnej murawie w Łodzi się spełni?
Trener Janusz Niedźwiedź kilkukrotnie wspominał, że po powrocie z Turcji chciałby móc skorzystać z boisk z naturalną nawierzchnią. Swoją deklarację podtrzymał także dzień przed wylotem do Turcji, kiedy to był gościem porannej audycji w radiu Widzew.FM.
– Zrobiliśmy tak, żeby wrócić tydzień przed ligą właśnie dlatego, by już wejść na trawę i nie musieć wracać na sztuczną murawę. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i warunki pozwolą na to, byśmy mogli od początku trenować na naturalnej trawie – mówił trener Widzewa.
Problem w tym, że we wcześniejszych latach piłkarze nie mogli korzystać z boisk z naturalną i hybrydową nawierzchnią w lutym, a często problemy pojawiały się także w marcu. Czy więc słowa trenera Janusza Niedźwiedzia nie są jedynie pobożnym życzeniem?
CZYTAJ TAKŻE >>> Dejewski, Letniowski i Michalski nie lecą do Turcji
Okazuje się, że nie, bo szansa na to, że piłkarze Widzewa będą mogli korzystać z nie tylko z boiska ze sztuczną nawierzchnią pod koniec lutego, jest dość duża. Wszystko zależy od pogody, ale jeśli tylko w najbliższych dwóch tygodniach przez Łódź nie przejdą poważne nawałnice i burze, to boisko uda się przygotować.
– Jestem w tym temacie w kontakcie z prezesem Widzewa. Umówiliśmy się, że w przededniu tego przedsięwzięcia wspólnie będziemy wizytować boisko i określimy czy stan techniczny płyty będzie się nadawał do przeprowadzenia treningu – mówi z rozmowie z Łódzkim Sportem Łukasz Kucharski, dyrektor MOSiR-u.
Kucharski podkreślił, że miejska spółka zrobi co w jej mocy, by udostępnić boisko i pomóc Widzewowi jak najlepiej przygotować się do nadchodzącej rundy.
– Mam nadzieję, podobnie jak prezes i trener Widzewa, że tego dnia okaże się, że będzie piękna pogoda, nie będzie grząsko i trening uda się przeprowadzić.
Pewności czy uda się przygotować boisko hybrydowe, które w części ma naturalną nawierzchnię na Łodziance jednak nie ma. Jeśli piłkarze weszliby na trawę mimo sprzeciwu MOSiR-u i „zaorali” murawę, to boisko zostałoby wyłączone z użytkowania na długie tygodnie.
Co więc w przypadku, gdy widzewiacy nie dostaną zielonego światła na korzystanie z innych boisk niż sztuczne?
Jak udało nam się ustalić, wówczas klub ma za zadanie znalezienie jakiegoś boiska rezerwowego.
– Musimy podjąć tę decyzję w danym dniu, a klub musi mieć rozwiązanie awaryjne, jakiś plan B – wyjaśnia dyrektor MOSiR-u. – Mam jednak nadzieję, że ten trening na Łodziance uda się zorganizować.
Widzewiakom nie pozostaje więc nic innego niż trzymanie kciuków za to, by pod koniec lutego pogoda była łaskawa. Jeśli tak się stanie, to ziści się marzenie trenera Niedźwiedzia o wejściu na trawiaste boisko na Łodziance jeszcze w lutym.
CZYTAJ TAKŻE >>> Co w Widzewie działa dobrze, a co źle? Napastnicy…