Przedstawiciele Widzewa rozmawiali o powrocie do Łodzi Mariusza Stępińskiego. Na razie jednak klubu nie stać na byłego reprezentanta Polski.
Wśród priorytetów transferowych Widzewa w zimowym oknie transferowym są lewonożny stoper i napastnik. Na razie jednak nie udało się zakontraktować ani jednego, ani drugiego. Była szansa na ściągnięcie Mateja Hybša z Victorii Pilzno, lecz Termalica Nieciecza przebiła ofertę łódzkiego klubu i wypożyczyła Czecha na pół roku. – Cały czas szukamy zawodnika na tę pozycję, ale jest bardzo ciężko o odpowiednich kandydatów. Gdy wydaje się, że jesteśmy blisko, na przykład wymagania finansowe rosną o 20 proc. – tłumaczy Tomasz Stamirowski, właściciel widzewskiej spółki.
Jeśli chodzi o napastnika, to widzewscy decydenci mierzyli jeszcze wyżej. Proponowali powrót do Łodzi Mariuszowi Stępińskiemu, grającemu w Arisie Limassol. To lider cypryjskiej ekstraklasy, a wychowanek Piasta Błaszki jest najlepszym strzelcem zespołu z sześcioma golami. Stępiński to najmłodszy strzelec gola dla Widzewa w ekstraklasie. Zadebiutował w niej w listopadzie 2011 roku, mając nieco ponad 16 lat. W kolejnym sezonie grał już znacznie więcej, a 24 września 2012 roku pokonał bramkarza Górnika Zabrze (1:1). Miał wtedy 17 lat i 135 dni. W sumie w tamtych rozgrywkach zaliczył 25 występów, ale po ukończeniu 18 lat zerwał kontrakt, do czego miał prawo, i przeszedł do FC Nurnberg.
Następnie był zawodnikiem Wisły Kraków, Ruchu Chorzów, FC Nantes, Chievo Werona, Hellas Werona, Lecce, a przed obecnym sezonie przeniósł się na Cypr. Cztery razy zagrał w reprezentacji Polski.
Rozmowy Widzewa ze Stępińskim nie trwały długo, bo okazało się, że 26-letni napastnik zarabia kilka razy więcej niż jest w stanie zaoferować mu jego były klub. Tę informację potwierdził Tomasz Stamirowski. – To kwota dużo ponad naszym zasięgiem – zdradził tylko.