Minione lato pod względem transferowym było w Widzewie bardzo udane. Do klubu nie ściągnięto głośnych nazwisk, bo nie chciano ale okazało się, że piłkarze, którzy przyszli do łódzkiego klubu, prezentują określony poziom, gwarantujący solidne występy.
Widzew sprowadził latem trzech piłkarzy, którzy okazali się wzmocnieniami właściwie z marszu, a jeden z nich stał się wręcz gwiazdą PKO Ekstraklasy. Klub może na nim zarobić duże pieniądze, a jeśli Jordi jednak zostanie na wiosnę, to drużyna wciąż może mieć z niego wielki użytek.
CZYTAJ TAKŻE >>> Nie tylko Jordi Sanchez. Raków rozkupi Widzew?
Zdarzało się, że Widzewowi brakowało na boisku indywidualności – lidera, który niemal w pojedynkę byłby w stanie rozstrzygnąć spotkanie na korzyść łódzkiego zespołu. Najbardziej odczuwalne było to w meczach z drużynami, które takich liderów miały, jak np. z Legią Warszawa (Josue), Lechią Gdańsk (Flavio Paixao) czy Górnikiem Zabrze (Lukas Podolski).
To jednak niebawem może się zmienić. Dużo oczywiście zależy od obecnego sezonu, bo wyższe miejsce w tabeli, zapewni większe wpływy do klubowej kasy. A nie jest tajemnicą, że obecna pozycja Widzewa w PKO Ekstraklasie jest zdecydowanie lepsza od przedsezonowych założeń.
– Mamy nadzieję, że miejsce będzie jak najwyższe i pozwoli, być może już w czerwcu, na podjęcie działań i szczeblowo przejść do budowania wyższych zarobków piłkarzy tak, żeby przychodzili jak najlepsi zawodnicy – zapowiedział Mateusz Dróżdż, prezes Widzewa.
Jest więc o co grać, bo więcej pieniędzy w klubowej kasie to nie tylko możliwość sprowadzenia lepszych piłkarzy, ale także wyższe pensje dla obecnych zawodników.
CZYTAJ TAKŻE >>> Wiadomo, kiedy Widzew zacznie wiosnę