W sześciu ostatnich meczach Widzew przegrał pięć razy. Nie gra już w Pucharze Polski, a w lidze zmierza ku strefie spadkowej. Jest fatalnie.
I po Pucharze Polski… W tej edycji szybko poszło. Widzew Daniela Myśliwca zdołał pokonać jedynie rywali z niższych lig: Elanę Toruń oraz Lechię Zielona Góra, chociaż trzeba zaznaczyć, że nie bez problemów. Z Elaną przegrywał, z Lechią wygrał cudem, po rzutach karnych.
W 1/8 finału rozgrywek też los był dość łaskawy. Jakub Wawrzyniak wylosował Koronę Kielce. Co prawda to przedstawiciel PKO Ekstraklasy, ale jednak jeden z ligowych słabeuszy. Korona jest tuż nad strefą spadkową.
Dla Widzewa to jednak za mocny rywal. W Kielcach wygrał i można stwierdzić, że wygrał zasłużenie. Oczywiście nie oznacza to, że Korona grała dobrze, na wysokim poziomie, ładnie dla oka. Kielczanie nie byli też żadnymi wojownikami. Oczywiście starali się, ale nie można napisać, że byli wyjątkowo zmotywowani. Łatwo sobie więc wyobrazić, jak na ich tle wyglądali widzewiacy…
W łódzkiej drużynie nie da się nikogo wyróżnić. Swoje robił jak zawsze w tym sezonie Mateusz Żyro. Starali się Marcel Krajewski i Marek Hanousek. Rafał Gikiewicz coś tam obronił. Zrywy mieli Sebastian Kerk i Fran Alvarez. Ale drużyną Widzew nie był.
Trener Daniel Myśliwiec też nie pomógł, a zaszkodził. W meczu z Koroną zagrać nie mógł pauzujący za karki Samuel Kozlovsky, więc na lewą obronę szkoleniowiec Widzew wrzucił Lirima Kastratiego. Skoro zawodzi na swojej nominalnej pozycji prawego obrońcy, to pewnie z drugiej strony będzie idealny – pomyślał zapewne Daniel Myśliwiec, ale się pomylił. Nie pierwszy raz w tym sezonie.
Kastrati spisał się – o dziwo – bardzo słabo, a nominalny lewy obrońca Luis da Silva grał w środku defensywy i zrobił rzut karny. Paweł Kwiatkowski i Kreshnik Hajrizi byli na ławce i przesiedzieli na niej cały mecz.
Trener Widzewa opiera swoją taktykę w ofensywie głównie na skrzydłowych (nie może być inaczej przy ustawieniu 1-4-3-3), a ci zawodzą od dawna i tym razem – też o dziwo – również zawiedli. Zarówno Jakub Sypek i Jakub Łukowski, którzy grali od początku, jak i Kamil Cybulski, który wszedł na boisko w trakcie meczu. Ile jeszcze… Ile jeszcze tych niecelnych wrzutek?
O Widzewie w Kielcach nie można napisać nic dobrego. Warto za to wspomnieć, że od straty gola w 57. minucie, łódzka drużyna oddała na bramkę Korony tylko jeden strzał! Krajewski uderzył bardzo niecelnie. A przecież stawką meczu był ćwierćfinał Pucharu Polski, prestiż i pieniądze. Widzewiacy nawet nie spróbowali. Czy dlatego, że nie mieli sił? Ochoty? Motywacji? Umiejętności? Zapewne wszystko to razem.
Dla porównania gospodarze oddali po przerwie osiem strzałów. Taka słaba Korona…
Po porażce z Rakowem Częstochowa w ostatniej ligowej kolejce trener Myśliwiec mówił, że jego drużyna nie gra w kratkę, tylko punktuje w kratkę. W połowie to nieprawda. Rzeczywiście Widzew nie gra w kratkę, bo gra tak samo słabo. A w kratkę nie punktuje. Z sześciu ostatnich meczów przegrał pięć! Jest więc wyjątkowo stabilnie. Niestety wygląda na to, że trener czerwono-biało-czerwonych ogląda inne mecze, niż my wszyscy.
W sobotę Widzew zakończy tegoroczne granie ligowym meczem ze Stalą Mielec. Najgorzej, że Myśliwiec wciąż zapowiada, że będzie konsekwentny w swoim działaniu. Strach się bać tej soboty. Strach się bać wiosny. Zapowiada się na rozpaczliwą walkę o utrzymanie.