Pięć meczów i cztery porażki Widzewa sprawiły, że trzeba zacząć liczyć punkty przewagi nad sftrefą spadkową. Tym bardziej że początek wiosny będzie trudny.
W niedzielny poranek wielu kibiców Widzewa mogło obudzić się z bólem głowy. Ale to nie kac alkoholowy po gorączce sobotniej nocy, ale kac po kolejnym meczu ulubionej drużyny.
A zabawa przez większość wieczoru była udana. Widzew zaczął od mocnego szota, bo bardzo szybko wyszedł na prowadzenie w meczu z faworyzowanym Rakowem Częstochowa. Trzeba wspomnieć, że ekipa Marka Papszuna jako jedyna w tym sezonie nie przegrała jeszcze wyjazdowego meczu, a do pojedynku z Widzewem straciła tylko 7 goli. To jedyna ekipa, która dała ich sobie strzelić mniej niż 10.
Raków szybko wyrównał po świetnym dośrodkowaniu Ericka Otieno, ale nie bez znaczenia jest też to, że trzech widzewiaków – Marcel Krajewski, Samuel Kozlovsky i Rafał Gikiewicz – popełniło błędy na swoich stanowiskach pracy. Pierwszemu rywal uciekł i dośrodkował, drugiego Jean Carlos Silva przeskoczył, a trzeci wpuścił piłkę przy krótkim słupku. To bramkarzowi zdarzać się nie powinno. No, ale czasem się oczywiście zdarza.
CZYTAJ TEŻ: Prezes Widzewa m.in. o drużynie i trenerze [WYWIAD]
Do przerwy Raków już prowadził, bo znów zdarzył się indywidualny błąd, tym razem to była strata Sebastiana Kerka.
Nie musiało tak być, bo Widzew miał swoje okazje. Dlaczego Imad Rondić nawet nie spróbował kopnąć piłki do bramki, która była pusta?
W drugiej połowie piękna akcja Marka Hanouska, świetne dośrodkowanie Krajewskiego i cudowna główka Rondicia dała remis. Zabawa znów była udana. Popsuł ją w ostatniej akcji meczu Raków, który w doliczonym czasie gry strzelił na 3:2. I dyskotekę zamknęli. – Jesteśmy bardzo mocno rozgoryczeni, że nie udało nam się wygrać tego meczu. Mamy poczucie, że nie mieliśmy prawa tego przegrać, ale pomimo dużych emocji trzeba odnotować, że straciliśmy bramkę po nieskutecznym pressingu – mówił po meczu trener Daniel Myśliwiec.
Czy widzewiakom zabrakło charakteru, jak pisze Jakub Siekacz? Być może, zawsze są takie pytania, gdy to drużyna przeciwna strzela decydującego gola w ostatnim momencie. Dlaczego to nie był Widzew? Dlaczego to łodzianie nie zaatakowali? Przecież w przeszłości, to oni grali do końca i wyciągali wynik.
Trener wprowadził po przerwie trzech nowych ofensywnych graczy – Jakuba Łukowskiego, Antoniego Klimka i Huberta Sobola, zostawiając przy tym na boisku Rondicia. Trudno więc jemu zarzucić, że nie chciał wygrać. Chciał na pewno, ale robotę do wykonania mieli piłkarze. Nowi na placu gracze mieli siłę, ale nie zrobili wystarczająco dużo. Starali się, ale chyba po prostu brakło umiejętności. Rezerwowi nie pomogli.
Piłkarzom Rakowa ich nie zabrakło, każdy z uczestników kluczowej akcji zrobił swoją robotę wręcz perfekcyjnie, poza zasięgiem widzewiaków. Nie był to nawet zryw rywali, ale po prostu dobrze wykonana praca lepiej wykwalifikowanych pracowników, ekspertów w tej dziedzinie.
Widzew rozegrał naprawdę niezły mecz, strzelił ładne gole. I mógł osiągnąć sukces, jakim z tak mocnym rywalem byłby remis. Ale nie dał rady i znów ma zero punktów. Trener Myśliwiec wspomniał po meczu, że nie ocenia efektu, ale działanie. W sytuacji drużyny najważniejsze są jednak teraz właśnie efekty. Zagrała o niebo lepiej niż w meczu z Puszczą Niepołomice, ale w obu tych meczach nie zdobyła nawet punktu. A te są niezwykle potrzebne.
W pięciu ostatnich spotkaniach Widzew przegrał aż cztery i tylko jeden wygrał. A to prosty rachunek – zamiast 15 punktów ma tylko 3. W tabeli wyprzedził go już drugi beniaminek, po Motorze Lublin, teraz GKS Katowice. Inni rywale są coraz bliżej. Coraz bliżej jest też strefa spadkowa. I trzeba już zacząć spoglądać w jej kierunku i liczyć punkty.
Za tydzień ostatni mecz jesieni ze Stalą Mielec. Wiosnę Widzew zacznie meczami z Lechem Poznań i Cracovią. Wciąż szumi w głowie, kac nie przechodzi i jeszcze czuć dziwny niepokój…
1 Comment
W tym poście muszę “pogratulować” Myśliwcowi,ponieważ on sam zasłużenie przegrał,remisowy z poziomu boiska mecz… Jak bowiem można robić kolosalną dziurę w środku pola,zdejmując z boiska energetycznego,wszędobylskiego i dobrze presującego pomocnika Sebastiana Kerka,a potem wprowadzić ćwierć napastnika Sobola,który w tym momencie gry,nie był nam w przodzie absolutnie potrzebny…Ten zawodnik od razu zginął w “umownym napadzie”,bo piłkarze Rakowa nie pozwolili mu nawet powąchać piłki,a co dopiero się przy niej utrzymać… Chłopie zapamiętaj sobie raz na zawsze,że nawet opadnięty ze wszystkich sił,którego łapią notoryczne skurcze i który chodzi po murawie na czworakach,pan piłkarz Kerk,jest o tysiąc procent lepszy niż cała armia twoich wszystkich zmienników…To jest gracz który ostro walczy,często nawet w parterze i wie,na czym ta gra polega… Gdyby on był na boisku,to jestem święcie o tym przekonany,że Brunes do piłki by nie doszedł i nie strzelił nam trzeciego gola…Po jaki sztywny pal usiłujesz stale zmieniać Kerka,który dla dobra tej drużyny,jest po prostu niezmienialny??? Pełna zgoda,że i on też popełnił kardynalny błąd po którym padła wyrównująca bramka,ale bez niego zaliczyłbyś wczoraj pogrom… Zamiast wertować piłkarskie wysublimowane nauki i szarady weź się za ćwiczenie gry obronnej,bo twoi obrońcy nie umieją blokować strzałów i dośrodkowań,a nawet mądrze faulować,bo statystyka drugiej połowy meczu mówi jedynie o trzech naszych faulach,wobec czternastu fauli piłkarzy Rakowa…Oni wszyscy nie umieją też strzelać z pierwszej piłki,z której pada zawsze najwięcej bramek…Z naszych zawodników zrobiłeś “STADO MIĘCZAKÓW”,którzy nie potrafią nawet wyskoczyć z bloku obronnego do zbliżającego się rywala i my na trybunach musimy stale krzyczeć “WYJDŹ DO NIEGO”…Ja grając na obronie zawsze wychodziłem do piłki w obliczu ataku rywala,a nie czekalęm jak Kozlowsky,aż ona do mnie przyleci…A celebrytę Gikiewicza naucz obrony “krótkiego słupka” i spychania piłki za linię bramkową,a nie pieprzenia farmazonów w mediach,bo to nie należy do jego obowiązków…Poza tym przeczytaj sobie artykuł Bartłomieja Derdzikowskiego pt: “Trener Widzewa-buntownik z wyboru”,z którym w stu procentach zgadzają się kibice Widzewa…Ostatnie dwa mecze tej rundy zadecydują teraz o twojej przyszłości i tylko od ciebie zależy czy dalej będziesz u nas pracował,czy też pójdziesz na piłkarskie bezrobocie…A więc wszystko w twoich rękach i w twoim mam nadzieję,zdrowym jeszcze umyśle…