Były minister sportu Kamil Bortniczuk zgodził się, by o dofinansowanie budowy ośrodka treningowego Widzewa wystąpiła spółka Widzew Training Center.
Nie milkną echa sprawy dofinansowania przez Ministerstwo Sportu wniosku na budowę ośrodka treningowego Widzewa. Jak wiadomo, 5 grudnia resort (kierowała nim wtedy Danuta Dmowska-Andrzejuk) negatywnie zaopiniował wniosek z programu rozwoju infrastruktury piłkarskiej. Zdecydować miały względy formalne. Zgodnie z regulaminem, o dofinansowanie starać mogła się spółka powstała przed 31 grudnia 2019 roku, a Widzew Training Center założono specjalnie na tę okoliczność dopiero w roku 2023. Dlatego właśnie jej wniosek miał zostać odrzucony i “uciekło” 10 milionów złotych.
CZYTAJ TEŻ: Wniosek Widzewa najpierw zaakceptowany, później odrzucony? Logiki brak
W Widzewie byli tym bardzo zaskoczeni. Prezes Michał Rydz przytoczył punkt regulaminu, który wskazuje, że mogą się o nią ubiegać, owszem „stowarzyszenia, fundacje i inne posiadające osobowość prawną podmioty, powstałe najpóźniej 31 grudnia 2019 r., ale w szczególnie uzasadnionych przypadkach Minister może wyrazić zgodę na odstąpienie od tego wymogu. I tak właśnie miało być w przypadku Widzewa.
Poprzednik minister Dmowskiej-Andrzejuk, Kamil Bortniczuk potwierdza to w rozmowie z portalem Sektor Widzew. – Po rozmowach inspirowanych przez ministra Waldemara Budę podjąłem decyzję o odstępstwie od tego punktu regulaminu. Każdy minister ma prawo do takiego odstępstwa. To wymaga tylko formy pisemnej od tego wymogu, jeśli uważa, że realizacja inwestycji nie jest zagrożona. Ten wymóg dotyczący długości trwania podmiotu, który składa wniosek, ma za zadanie zminimalizować ryzyko składania wniosków przez podmioty bez doświadczenia, historii, bez odpowiedniego kapitału (…). Po rozmowach z przedstawicielami Widzewa miałem pewność, że to podmiot poważny i zdecydowałem o dokonania odstępstwa – stwierdził były minister sportu.
Bortniczuk dodał, że jego zgoda była sformalizowana w specjalnym programie elektronicznym, w którym proceduje się dokumenty w ministerstwie. Potem jednak były nowe wybory i przyszła nowa minister. Bortniczuk dodał, że jego ministerstwo nie zdążyło opublikować protokołu i zrobili to już urzędnicy minister Dmowskiej-Andrzejuk. – Rozumiem, że Widzew z rozpędu został wrzucony do innych wniosków, co do których były wątpliwości natury formalnej. Pani minister nie spojrzała na niego indywidualnie, nie wzięła pd uwagę rozmów, które ja przeprowadziłem i wiedzy, którą ja posiadałem. Miała bardzo mało czasu, by zajmować się tymi programami – powiedział.
Bartłomiej Stańdo z Sektora Widzew zadzwonił też do byłej minister i ta miała stwierdzić, że nie podpisała protokołu, który mówi o odrzuceniu wniosku Widzewa. Według niego prawdopodobnie zrobił to Departament Infrastruktury Sportowej, gdzie jest dwanaście osób. I to oni mieli zdecydować o odrzuceniu wniosków kilku klubów, w tym Widzewa.
Łódzki klub nie był też nigdy proszony o wyjaśnienie tej sprawy, czy korektę.
Jaki będzie finał tej sprawy? Według Bortniczuka nic nie stoi na przeszkodzie, by nowy minister sportu Sławomir Nitras po zapoznaniu się ze sprawą zmienił decyzję, ocenił ją inaczej i przydzielił dofinansowanie.