Coraz bliżej jest moment, kiedy trener Widzewa będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Czy będzie tak już przed niedzielnym spotkaniem z GKS-em Tychy?
Z ośmiu rozegranych dotąd meczów w Fortuna 1. Lidze tylko dwukrotnie Widzew wychodził na boisko w takim składzie. Było to dawno, bo w spotkaniach z Sandecją Nowy Sącz i Zagłębiem Sosnowiec, czyli dwóch pierwszych w sezonie. Później już były zmiany, ale z różnych powodów. Głównym były urazy, które wykluczyły m.in. Michała Grudniewskiego, Pawła Zielińskiego, Fabio Nunesa i Abdul Aziza Tetteha. Ostatnim, który opuścił mewcz z powodu kontuzji był w piątek Jakub Wrąbel.
O ile na większości pozycji Janusz Niedźwiedź ma kim zastąpić kontuzjowanych lub będących w słabej formie, to w bramce rywalizacji nie ma. Konrad Reszka to zawodnik ambitny, zdolny, lecz niedoświadczony. Przeciwko GKS-owi Katowice zagrał dopiero po raz drugi w pierwszej lidze, a pierwszy raz od początku. Wytrzymał presję, kapitalnie wspierany przez kolegów, a zwłaszcza kibiców. Nic dziwnego, że trener mówił, że słysząc, jak fani skandują nazwisko młodego bramkarza, miał ciarki.
PRZECZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa: Miałem ciarki, gdy kibice wsparli Konrada
Szkoda, że Reszce nie udało się zachować czystego konta, bo wtedy występ byłby perfekcyjny. Przy straconym golu nie zawinił, a wcześniej obronił kilka groźnych strzałów. Nic nie ujmując wychowankowi, problem w tym, że Widzew potrzebuje bramkarza doświadczonego. Takim jest Wrąbel, który ma jednak pecha do kontuzji. W seniorskiej karierze nie zdarzył mu się jeszcze sezon bez przerwy spowodowanej urazem. Najbliżej był w rozgrywkach 2016/2017 w Olimpii Grudziądz, gdy dotrwał do 25 kolejki. Wtedy w meczu z Górnikiem Zabrze zszedł z boiska już w 6. minucie i pauzował w sześciu spotkaniach.
Później kluczowym graczem był w Stali Mielec i wiosną w Widzewie. Ani w jednym, ani w drugim klubie nie rozegrał wszystkich możliwych spotkań, a przyczyną były kontuzje. Dlatego budując silną drużynę klub z al. Piłsudskiego potrzebuje też rywalizacji w bramce. Reszce brakuje doświadczenia, bo przed pierwszoligowym debiutem w ostatniej kolejce ubiegłego sezonu występował najwyżej w czwartoligowym KS Kutno. Co ciekawe, mecz z GKS-em był dla niego pierwszym oficjalnym w tym sezonie, bo nie grał nawet w rezerwach.
Można sobie wyobrazić sytuację, że Wrąbel ma uraz (odpukujemy!), Reszka dostaje czerwoną kartkę i Widzew zostaje z 17-letnim Mateuszem Ludwikowskim. To pokazuje, że priorytetem dla klubu jest znalezienie jeszcze jednego bramkarza. Poszukiwania ponoć trwają, a priorytetem jest młodzieżowiec.
Na razie informacje są takie, że Wrąbel trenuje i powinien być do dyspozycji trenera Niedźwiedzia w spotkaniu w Tychach (w niedzielę o godzinie 12.40). To nie koniec dobrych wieści, gdyż wyleczyli się już Tetteh i Nunez. Ten pierwszy mógłby już wyjść na boisko w meczu z GKS-em, ale sztab trenerski nie chciał ryzykować.
Jedynym, który nie jest zdolny do gry, jest Przemysław Kita. Według szkoleniowca Widzewa napastnik powinien wrócić w październiku (tutaj Niedźwiedź wyjaśnia).