Wreszcie! Było nerwowo, ale zakończyło się tak, jak powinno. Widzew pokonał Podbeskidzie Bielsko-Biała, pieczętując powrót do ekstraklasy.
Po ośmiu latach Widzew doczekał się szansy powrotu do ekstraklasy. Przed ostatnim spotkaniem potrzebował niewiele – zwycięstwa nad Podbeskidziem. Teoretycznie niewiele, bo własne boisko już od dawna nie było atutem drużyny. Nie wygrał w Sercu Łodzi od ponad miesiąca, a dwa poprzednie spotkania przegrał.
Trener Janusz Niedźwiedź tym razem zrezygnował ze swojej ultra ofensywnej taktyki, ustawiając zespół w systemie 1-4-4-2. Lewym obrońcą był Fabio Nunes, a przed nim biegał Juliusz Letniowski. Goście mieli jeszcze nadzieję na baraże, dlatego trudno było liczyć na taryfę ulgową. Wypełnione po brzegi trybuny już w 5. minucie ogarnęła euforia, bo Widzew objął prowadzenie. Marek Hanousek przejął piłkę w środku boiska, pobiegł z nią pod bramkę i podał do Bartłomieja Pawłowskiego, który mimo ataku Julio Lopeza utrzymał się na nogach i precyzyjnym strzałem zdobył gola.
Mecz ułożył się idealnie, bo widzewiacy mogli czekać na to, co zrobi rywal. Powinno się napisać o spokojnym oczekiwaniu, ale takie nie było. Trudno się dziwić, bo stawka byłą ogromna. Stąd dużo nerwowości, czasami chaosu i niedokładności. Nie pomagali kibice spod zegara, który rozpalili race, zmuszając sędziego do przerwania gry. Na dodatek Patryk Stępiński tak niefortunnie upadł, że mimo kilku prób kontunuowania gry, musiał zejść z boiska. Został odwieziony do szpitala.
Widzew miał kilka okazji do kontr, lecz brakowało takich podań, jak Hanouska z 5. minuty. W 23. minucie gospodarze przeprowadzili wreszcie składniejszy atak. Próbowali strzelać Karol Danielak i Letniowski, aż w końcu technicznie kopnął Patryk Lipski, lecz bramkarz zdołał zbić piłkę na słupek.
Później był już chaos, nerwy, niecelne podania i kiksy. Jedynym przerywnikiem była indywidualna akcja Jeppe Simonsena zakończona lekkim strzałem.
Druga połowa zaczęła się dla Widzewa fatalnie. Najpierw nerwowo wybijał piłkę Krystian Nowak, a jego koledzy nie potrafili przerwać akcji Podbeskidzia. W końcu Mathieu Scalet wbiegł spokojnie w pole karne, kopnął niezbyt mocno, ale piłka odbiła się od nogi Hanouska, zmyliła Ravasa i wpadła do bramki.
Trybun to nie uciszyło, przeciwnie, piłkarze Widzewa dostali głośne wsparcie. Nie załamali się i błyskawicznie wyszli na prowadzenie. Po akcji prawą stroną do piłki dopadł Terpiłowski, zagrał przed bramkę, a Pawłowski oszukał dwóch rywali, by z pięciu metrów trafić w poprzeczkę. Na szczęście piłka spadła pod nogi Dominika Kuna, a on z bliska wpakował ją do siatki! Ekstraklasa znów wróciła do Łodzi.
Podbeskidzie w międzyczasie straciło szanse na baraże, bo Chrobry Głogów wysoko prowadził z Zagłębiem Sosnowiec. Mimo to jego zawodnicy starali się popsuć święto Widzewowi. Uzyskali sporą przewagę, wykorzystując to, że gospodarze się głęboko cofnęli. Było kilka szans do podwyższenia wyniku, jednak brakowało precyzji przy ostatnim podaniu. O tym, że był to wyjątkowe spotkanie świadczy aż pięć zmian dokonanych przez trenera Niedźwiedzia i to w miarę wcześnie. Nie wszystkie były udane, bo np. Radosław Gołębiowski nie pomagał, a czasami przeszkadzał.
Sekundy na zegarze płynęły wyjątkowo wolno, a wśród fanów nie było nikogo, kto miałby ciśnienie poniżej 150. Doping był ogłuszający. Gry w piłkę już nie było, tylko walka, czasami wręcz. Rolę Włodzimierza Smolarka, trzymającego piłkę w narożniku, pełnili Kun i Przemysław Kita. Skutek był podobny, bo przez ostatnie pięć minut goście nie przeszli środkowej linii boiska. O 14.37 sędzia Bartosz Frankowski gwizdnął po raz ostatni, oznajmiając, że WIDZEW WRÓCIŁ DO EKSTRAKLASY!
1:0 – Pawłowski 5.
1:1 – Scalet 47.
2:1 – Kun 51.
Widzew: Ravas – Stępiński (33. Zieliński), Hanousek, Nowak, Nunes – Danielak, Lipski (75. Kreuzriegler), Kun, Letniowski (59. Hansen) – Terpiłowski (75. Gołębiowski), Pawłowski (75. Kita)
Podbeskidzie: Igonen – Mikołajewski, Lopez, Kowalski-Haberek – Gutowski (89. Bieroński) Frelek (63. Misztal), Scalet, Roman (63. Janota), Simonsen – Merebashvili (80. Celtic), Biliński
Żółte kartki: Lipski, Nunes, Letniowski, Nowak – Mikołajewski, Janota, Scalet
Widzów: 18.004