Tylko w pierwszej połowie Widzew miał kłopoty ze Stomilem Olsztyn. Gdyby po przerwie był skuteczniejszy, mógł wygrać znacznie wyżej.
Jeśli ktoś spodziewał się łatwego zwycięstwa Widzewa nad ostatnim w tabeli Stomilem, to szybko musiał zmienić zdanie. Goście byli drużyną bardzo groźną i gdyby w końcówce pierwszej połowy mieli więcej szczęścia, mogli wyrównać.
Widzew znów zaczął mecz w zmienionym składzie, z Karolem Danielakiem, Fabio Nunesem i wreszcie Bartoszem Guzdkiem w roli napastnika. W rezerwie byli Radosław Gołębiowski i krytykowany za brak skuteczności Paweł Tomczyk. Łodzianie jak zwykle mieli przewagę w pierwszych minutach, a najbliżej strzelenia gola był Marek Hanousek, którego strzał wybił z linii bramkowej Rafał Remisz. Później bramkarz Stomilu wybił piłkę po technicznym uderzeniu Julisza Letniowskiego.
Aż przyszła 26. minuta… Patryk Stępiński zdecydował się wstrzelić piłkę za obrońców, Nunes ograł Ciechanowskiego i sprytnie kopnął pod interweniującym bramkarzem do siatki. Portugalczyk pokazał, że w ofensywie jest bardzo groźny. Gorzej mu szło w powstrzymywaniu akcji. Kilka razy pozwolił się minąć Mereviellowi Fundambu, jednak bez konsekwencji.
Jeszcze przed objęciem prowadzenia Widzew stracił Abdula Aziza Tetteha, który zszedł z boiska z kontuzją mięśnia. Jego miejsce zajął Hanousek, a drugim środkowym pomocnikiem został Letniowski. Nie było to dobre rozwiązanie, gdyż był on największym zagrożeniem dla własnej drużyny. Tylko w pierwszej połowie trzy razy stracił piłkę na swojej połowie. Po jednej z takich sytuacji Stomil miał rzut wolny, a Widzew musiał ratować Jakub Wrąbel. W 44. minucie bramkarz nie miał szans na interwencję, gdy po strzale najlepszego wśród gości Fundambu (nie upilnował go Nunes) piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.
Gospodarze mieli jedną szansę, kiedy Michalski prostopadle podał do Pawła Zielińskiego, ten jednak trafił w bramkarza. Po rzucie rożnym było wielkie zamieszanie, lecz będący w dobrej sytuacji Krystian Nowak potknął się i kopnął obok słupka.
W przerwie trener Janusz Niedźwiedź musiał dokonać kolejnej zmiany i Zielińskiego zastąpić Danielem Tanżyną. Spowodowało to konieczność roszad, m.in. Stępiński przeszedł na prawą pomoc, a Danielak na lewą. W 56. minucie łodzianie dostali fory, bo w kontrze Nunes wychodził sam na sam, został jednak sfaulowany przez Karola Żwira, który zobaczył czerwoną kartkę.
Widzew zaczął grać spokojnie, czekając na szanse. Najpierw kapitalną zmarnował Mateusz Michalski, który kapitalnie minął obrońcę, ale podał za plecy Guzdka, mającego przed sobą tylko bramkarza. W 67. minucie Michalski i Nunes rozklepali obronę Stomilu, a zamykający akcję po dośrodkowaniu Portugalczyka Stępiński skierował piłkę w tzw. długi róg. Co prawda bramkarz wybił ją jeszcze, jednak już zza linii.
Strata drugiego gola odebrała gościom chęci i w końcówce grała tylko jedna drużyna. Piłkarze Widzewa robili wszystko, żeby się nie zmęczyć. Gdyby w tym okresie wyliczyć procent utrzymania się przy piłce, to zapewne byłoby 80:20. W doliczonym czasie gry szanse mieli Michalski (kapitalną) i Tomczyk (niezłą), ale bramkarz był lepszy.
Za tydzień – w piątej kolejce – Widzew podejmie Górnika Polkowice.
Widzew Łódź – Stomil Olsztyn 2:0 (1:0)
1:0 – Nunes 26.
2:0 – Stępiński 67.
Widzew Łódź: Wrąbel – Stępiński, Dejewski, Nowak – Zieliński (46. Tanżyna), Hanousek, Tetteh (23.Michalski), Nunes – Danielak (68. Mucha), Guzek (80. Karasek), Letniowski (80. Tomczyk)
Stomil: Bąkowski – Remisz, Bwanga, Straus – Ciechanowski, Reiman, Żwir, Moneta (82. Szramka) – Fundambu (61. Shibata), Mikita – Lewicki
Widzów: 15207
Żółte kartki: Guzdek – Bwanga, Reiman, Remisz
Czerwona kartka: Żwir (56. minuta)