Przez większość rundy jesiennej Widzew miał kłopot na lewym wahadle. Teraz zapowiada się na problem po lewej stronie obrony.
Widzew w środę zaczął zgrupowanie w Antalyi. Niestety z kolegami na obóz nie poleciał Martin Kreuzriegler. Losy Austriaka ważyły się do ostatniej chwili. Ostatecznie zdecydowano, że podstawowy jesienią lewy stoper łódzkiej drużyny zostanie w Polsce. „Z powodu odnowienia się urazu na zgrupowanie nie wyjedzie Martin Kreuzriegler. Obrońca zostanie w Polsce, aby przejść dodatkowe badania. Po otrzymaniu wyników zostanie podjęta decyzja o ewentualnym dołączeniu zawodnika do drużyny w późniejszym terminie” – brzmiał oficjalny komunikat klubu.
W optymistycznym scenariuszu Kreuzriegler przejdzie badania i gdy okaże się, że kontuzja nie jest poważna, dołączy do drużyny za kilka dni. W pesymistycznym, będzie musiał zostać w Polsce i leczyć się na miejscu. O czarnym scenariuszu, czyli zabiegu i dłuższej przerwie w treningach, lepiej nie myśleć.
Do inauguracji wiosny pozostało już tylko kilkanaście dni, bo Widzew zacznie rundę 28 stycznia meczem z Pogonią Szczecin. W Turcji wykrystalizuje się skład na początek ligi. Każdy kolejny dzień bez treningów z drużyną oddala od niego austriackiego piłkarza. To byłaby bardzo duża strata, bo Kreuzriegler był jednym z najlepszych piłkarzy Widzewa jesienią. Trener Janusz Niedźwiedź nazwał go nawet odkryciem rundy.
Przez większość sezonu szkoleniowiec łódzkiego zespołu miał kłopot po lewej stronie boiska. Powodem był poważny uraz i operacja Fabio Nunesa. Portugalczyk wcześniej bardzo dobrze spisywał się na lewym wahadle. Gdy wypadł z gry, zastępowali go zawodnicy prawonożni, czyli Mato Milos albo Karol Danielak. Teraz wreszcie ten problem zniknął, bo Nunes jest zdrowy, a jeszcze do kadry dołączył Andrejs Ciganiks, inny lewonożny gracz.
Teraz to samo szykuje się w defensywie. Jak może poradzić sobie trener? Już na pewno to wie, bo ma w kim wybierać, chociaż nie są to gracze lewonożni. Widzew zaczął sezon bez Austriaka w składzie. W środku obrony ustawiony był Bożidar Czorbadżijski, a po lewej stronie Mateusz Żyro. I radził sobie dobrze. Gdy jednak do formy doszedł Kreuzriegler, a stracił ją Czorbadżijski, to do środka przeszedł Żyro. Jeśli będzie taka potrzeba, to właśnie on powinien być pierwszym zastępcą dla Austriaka.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa: „Nie mogę się doczekać pierwszego meczu”
W obwodzie jest jeszcze Patryk Stępiński, który w defensywie może grać wszędzie. Na koniec rundy kapitan zespołu grał nawet jako prawy wahadłowy, bo wobec bardzo dobrej formy aż czterech stoperów, Niedźwiedź najbliżej bramkarza wystawiał trójkę Serafin Szota – Mateusz Żyro – Martin Kreuzriegler. Z kontuzjowanym Austriakiem w kadrze jest więc jeszcze trzech stoperów, a przecież trener Widzewa liczy jeszcze na Czorbadżijskiego. Bułgar zaliczył słabe wejście do Widzewa, ale to nie oznacza, że wiosną nie będzie można na niego liczyć. Najlepszym przykładem jest Kreuzriegler, który potrzebował czasu, by stać się jedną z najważniejszych postaci Widzewa.
Trener Niedźwiedź na pewno sobie poradzi, ale najlepiej dla drużyny byłoby oczywiście, gdyby uraz Austriaka nie okazał się poważny i 29-latek mógł wrócić do gry. Jeśli nie na pierwszy mecz wiosny, to już na kolejne.