Taka nieprzyjemna sytuacja zdarzyła się niestety Patrykowi Stępińskiemu. W niedzielnym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała kapitan Widzewa upadł nieszczęśliwie na murawę i uderzył się w głowę. Już w 33. minucie musiał opuścić boisko, chociaż ambitnie próbował grać dalej. Z szatni pojechał karetką do szpitala, gdzie przeszedł badania.
Na szczęście okazało się, że to nic bardzo poważnego, chociaż w przypadku urazów głowy, to zawsze groźne. Ale Stępiński ponoć ma się już dobrze. Niestety ominęła go wielka feta na stadionie, a przecież on też dołożył swoją cegiełkę do sukcesu drużyny. Nawet sporo cegieł.
Reklama
Jak się jednak dowiedzieliśmy, kapitan jest tylko poobijany i później dołączył do kolegów, którzy razem z kibicami świętowali w jednym z lokali w centrum. Na profilach niektórych piłkarzy w mediach społecznościowych można co nieco zobaczyć. Choćby u Matii Montiniego.