W środowy wieczór zarząd Widzewa Łódź wystosował do kibiców klubu list otwarty. Zwrócił się w nim z prośbą do fanów, „by nie przekraczać granic dobrego smaku” podczas meczów przy al. Piłsudskiego. I nie jest to apel na wyrost. Każde nieodpowiednie zachowanie kibiców może poskutkować nawet zamknięciem stadionu.
Przed piłkarzami Widzewa siedem wiosennych meczów w roli gospodarza. W tym sezonie stadion przy al. Piłsudskiego jest twierdzą nie do zdobycia. Czerwono-biało-czerwoni rozegrali u siebie 10 meczów, wygrali aż osiem i raptem dwa zremisowali. Gra przy pełnych trybunach piłkarzom trenera Niedźwiedzia wyraźnie służy. Inna kwestia, to oczywiście wpływy do budżetu klubu z biletów i karnetów. Nic więc dziwnego, że zarząd klubu w jasnych słowach zwraca się do fanów czterokrotnych mistrzów Polski, apelując o odpowiedzialne zachowanie podczas meczów.
„Jesienią dwukrotnie bardzo duże było zagrożenie zamknięcia stadionu – nie dawajmy swoim zachowaniem pretekstów do podejmowania takich decyzji przez organy administracyjne” – napisali Mateusz Dróżdż i Michał Rydz.
Zarząd Widzewa w liście otwartym odwołuje się także do „niełatwej współpracy z niektórymi służbami”. Jak się dowiedzieliśmy, mowa w tym przypadku m.in. o Komendzie Miejskiej Policji w Łodzi, która ma za zadanie zabezpieczanie imprez masowych na terenie miasta.
Nie jest tajemnicą, że prezes Mateusz Dróżdż jest zwolennikiem wpuszczania na stadion Widzewa kibiców gości. Od kiedy więc przejął on stery w Widzewie, mecz z wysokości trybun mogli obejrzeć fani wszystkich zespołów, z którymi jesienią Widzew mierzył się w lidze czy w Pucharze Polski, włącznie z sympatykami Łódzkiego Klubu Sportowego. Wiadomo, że wiąże się to z dodatkową obstawą spotkań ze strony policji, ale, co warto zaznaczyć, nawet podczas derbów Łodzi pomiędzy Widzewem i ŁKS-em, policja nie musiała pojawiać się na stadionie, a interwencje, do których doszło, miały miejsce pod obiektem.
– Jeśli sytuacja wymyka się spod kontroli, to na wniosek organizatora możemy wejść na stadion. Tutaj takiej sytuacji nie było, a organizator własnymi siłami zapewniał porządek – wyjaśniał po meczu derbowym kom. Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Reklama
W ciągu ostatnich miesięcy Widzew zrobił wiele, by jeszcze bardziej poprawić bezpieczeństwo na stadionie. Przede wszystkim odgrodzono sektor gości do tego stopnia, że kibice przyjezdni nie mają nawet kontaktu wzrokowego z fanami Widzewa zajmującymi miejsca na sąsiednich sektorach.
Co więcej, sam prezes Widzewa jest zaangażowany w dbanie o to, by kibice nie wnosili na obiekt niebezpiecznych narzędzi i przedmiotów.
Tymczasem, według naszych informacji, policja postanowiła zawnioskować o to, by aż cztery z siedmiu rozegranych wiosną meczów na Widzewie miało charakter imprezy masowej o podwyższonym ryzyku. Mowa o spotkaniach z Arką Gdynia, Koroną Kielce, Resovią Rzeszów i GKS-em Tychy. Takie spotkania wiążą się z koniecznością powiększenia stref buforowych oraz zapewnieniem większej liczby ochroniarzy podczas meczu. Innymi słowy – to większe koszty i mniejsze przychody dla klubu.
– Zabezpieczenie meczów o charakterze podwyższonego ryzyka ukierunkowane są w celu zminimalizowania zagrożeń jakie wiążą się z możliwością konfrontacji zantagonizowanych grup kibiców jak miało to miejsce w przeszłości m.in. w czasie meczu derbowego pomiędzy drużynami Widzewa i ŁKS-u Łódź – mł.asp. Kamila Sowińska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Co jeszcze powinien więc zrobić Widzew, by zyskać zaufanie ze strony łódzkiej policji?
– Współpraca z drużynami na terenie Łodzi opiera się zawsze na tych samych zasadach. Kontakt opiera się na wymiennych ustaleniach w celu wyeliminowania ewentualnych zagrożeń i zapewnieniu bezpieczeństwa podczas meczu. Funkcjonariusze KMP w Łodzi żadnej z drużyn nie traktują w sposób indywidualny. Kontakt ukierunkowany jest na zapewnienie bezpieczeństwa danej imprezy masowej na wskazanym obiekcie – wyjaśnia mł.asp. Kamila Sowińska.
Na wiosennych meczach Widzewa regularnie pojawiać się będzie przeszło 16 tysięcy kibiców. Przy al. Piłsudskiego zdają sobie sprawę, jak ważne jest to, by wypełniony stadion wspierał piłkarzy w walce o wymarzoną ekstraklasę. Zarząd klubu wie jednak także, że nawet najmniejszy chuligański wybryk sprawi, że jeden z sektorów, a może nawet i cały stadion, zostanie zamknięty na przynajmniej jedno spotkanie, co może spowodować problemy nie tylko w teraźniejszości, ale także w przyszłości, chociażby podczas kolejnych starań o zmniejszenie liczby meczów o podwyższonym ryzyku.
„To od nas zależy, czy każdy mecz w Sercu Łodzi będzie prawdziwym piłkarskim i kibicowskim świętem” – piszą władze Widzewa, próbując tym samym zaapelować do kibiców, by ci, kolokwialnie pisząc, nie zrobili żadnego głupstwa, za które odpowiedzialność poniesie cały klub.
Czy kibice zastosują się do prośby zarządu klubu? Odpowiedź na to pytanie poznamy już w piątek. Wtedy fanów Widzewa czeka pierwszy poważny test, bo do Łodzi, na hitowy mecz I ligi, przyjadą sympatycy Arki Gdynia.