Tomasz Stamirowski, większościowy udziałowiec Widzewa, udzielił wywiadu “Gazecie Wyborczej”. Mówił m.in. o potrzebie rozbudowy stadionu, problemach z ośrodkiem treningowym oraz drużynie i planowanych wzmocnieniach.
Tomasz Stamirowski był oczywiście na meczu Widzewa z Ruchem w Chorzowie. Fani obu klubów pobili frekwencyjny rekord PKO Ekstraklasy. Kibiców łódzkiej drużyny było na Stadionie Śląskim prawie 20000.
– Coś przepięknego, bo tak wielu kibiców przyjezdnych jeszcze w Polsce na meczu nie było. Widziałem całe rodziny w widzewskich barwach zmierzające na stadion. Najpierw na autostradzie, na parkingach, a potem już na ulicach. Miałem poczucie, że dzieje się coś wyjątkowego, bo wyjątkowa była też atmosfera – powiedział większościowy udziałowiec Widzewa w rozmowie z “GW”.
Wspomniał też oczywiście o tym, że liczba kibiców na meczu w Chorzowie pokazuje, że Serce Łodzi jest za małe. – Liczba kibiców Widzewa w Chorzowie jest wprost niewiarygodna. I uświadamia błędy infrastrukturalne, jakie zostały popełnione przy budowie stadionu w Łodzi. Nie zmierzono potencjału klubu i jego kibiców. Skoro na meczu wyjazdowym Widzewa było ich więcej, niż jesteśmy w stanie gościć u siebie, to coś jest bardzo nie tak. To jasny sygnał, że potencjał Widzewa jest znacznie większy, niż te 18 tysięcy miejsc – stwierdził.
Stamirowski czeka na ruch władz Łodzi. Według niego potrzebna jest rozmowa na temat rozbudowy stadionu, analiza, plan. Pieniądze na to mogłyby pochodzić z budżetu centralnego i samorządu. Szef klubu zdaje sobie sprawę, że to trudny temat na długi okres czasu, ale jego zdaniem, trzeba chociaż zacząć.
Rozmowa zeszła też na temat ośrodka treningowego, który klub chce wybudować w Bukowcu. Widzew miał obiecane 23 miliony złotych na ten cel z Ministerstwa Sportu, ale otrzymał tylko 10 milionów złotych. Zdaniem Stamirowskiego to oznacza, że budowa ośrodka jest zagrożona. Ale klub cały czas czeka na jakieś informacje z ministerstwa.
Stamirowski jest zadowolony z postawy drużyny w tym sezonie. – To, co zależy od nas, się nam udaje. Cele, jakie zostały postawione przed sezonem, zostaną osiągnięte. Bardzo zależy mi na tym, by drużyna utrzymała odpowiednią mobilizację do końca sezonu – powiedział.
Pytany o kolejny sezon stwierdził, że Widzew na pewno nie zmiecie rywali. – Chcemy iść w górę, ale będziemy wyznaczać sobie realne cele. Kierunek jest wyznaczony. Nie obiecam teraz, że na pewno będą europejskie puchary, chociaż jesteśmy ambitni – zapewnił.
Dodał, że w klubie cały czas pracują nad wzmocnieniem drużyny. Ma być ich trzy, cztery.