Chociaż mecz Widzew – Legia odbył się już prawie trzy miesiące temu, to zamieszanie związane z jego organizacją sprawiło, że konflikt pomiędzy Miastem a Widzewem bardzo się zaognił. To przede wszystkim ze względu na publikację materiału wideo szkalującego prezesa Widzewa, ale nie tylko.
Przypomnijmy, że podczas meczu na stadionie pojawili się funkcjonariusze Straży Miejskiej, o czym podczas rozmowy z „Łódzkim Sportem” opowiedział prezes Mateusz Dróżdż.
– Ostatecznie wyraziłem zgodę, by te osoby weszły na stadion oraz na to, by straż miejska mogła rozpocząć działania w przedmiocie zabezpieczenia osób w loży prezydenckiej. Skutek był taki, że straż miejska, będąc w pełnym umundurowaniu, zajęła parter i pierwsze piętro. W rezultacie kilka razy blokowano mi przejście z jednego miejsca na drugie, stwierdzając, że część parteru jest wyjęta z terenu imprezy masowej. Nie tylko mecz spędziłem na trybunie C, ale też nie mogłem się poruszać swobodnie po stadionie – mówił prezes Widzewa. – Jako zarząd byliśmy zażenowani tym, że straż miejska w pełnym umundurowaniu zabezpieczała parter i pierwsze piętro – dodał.
Dlaczego w ogóle funkcjonariusze pojawili się na obiekcie przy al. Piłsudskiego? Jak wynika z pisma wystosowywanego w związku z interpelacją radnego Rafała Markwanta, taka decyzja została podjęta w związku z informacją pozyskaną z anonimowego źródła o możliwości zakłóceń ładu i porządku na terenie stadionu.
– Mecz Widzew – Legia to spotkanie podwyższonego ryzyka. W tego typu sytuacjach Straż Miejska zawsze współpracuje z Policją, celem zapewnienia bezpieczeństwa zarówno uczestnikom imprezy masowej, jak i pozostałym mieszkańcom – powiedział podczas sierpniowej konferencji prasowej Patryk Polit, komendant Straży Miejskiej w Łodzi. – Zachowania, które obserwowaliśmy podczas tego meczu świadczą o tym, że na meczach Widzewa pojawia się dużo niedociągnięć w przedmiocie bezpieczeństwa – dodał.
Natomiast wiceprezydent Adam Pustelnik poinformował, że „obecność funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Łodzi w budynku klubowym była uzgodniona z Policją w formie werbalnej podczas odpraw poprzedzających mecz Widzew – Legia”.
O wydarzeniach, które miały miejsce przed, w trakcie i po meczu Widzewa z Legią pisaliśmy na łamach „Łódzkiego Sportu” już wielokrotnie. Głos w tej sprawie zabierali m.in. prezes Widzewa, prezes Miejskiej Areny Kultury i Sportu czy właściciel Widzewa.
Kiedy wydawało się, że kurz po tych zdarzeniach powoli opada, a sprawa nieco cichnie, głos zabrał wojewoda łódzki, który poinformował o zarządzeniu kontroli doraźnej w Straży Miejskiej w Łodzi.
CZYTAJ WIĘCEJ >>> Echa meczu Widzew – Legia. Będzie kontrola zlecona przez wojewodę łódzkiego
Teraz Tobiasz Bocheński informuje, że, jego zdaniem, wyjaśnienia komendanta dotyczące interwencji straży miejskiej podczas meczu Widzew – Legia są nieprzekonujące. W związku z tym sprawę zgłosił do prokuratury.
„Interwencja z powodu ustnej informacji nieznanego pochodzenia bez jakiejkolwiek notatki czy procedury przypomina dziki zachód a nie demokratyczny kraj. Tego rodzaju zachowania mogą sprawić, że straż miejska będzie traktowana jak prywatna agencja ochronny miejskich VIPow. To niedopuszczalne by poza procedurami wysyłać funkcjonariuszy posiadających środki przymusu bezpośredniego do działania w mieście. Ponieważ istota tej sprawy zagraża porządkowi prawnemu wnioskuję by zbadał ją prokurator” – napisał na Twitterze wojewoda łódzki.
2 Comments
BRAWO PANIE WOJEWODO
ZROBIĆ Z NIMI POŻĄDEK I
WSADZIĆ WSZYSTKICH DO PUDŁA
To miasto umiera. Co roku mamy odpływ mieszkańców, nie ma tu jednej ulicy bez dziury, a większość inwestycji publicznych jest przepłacona lub nietrafiona. Widzew robiąc reklamę “Ziemi Obiecanej” i ściągając tu kibiców z całej Polski w zamian dostaje urzędników podkładających kłody na każdym możliwym polu działania. Wstyd i skandal.