Kto w Widzewie grał najlepiej? Z czego można być dumnym? Czy drużyna Janusza Niedźwiedzia miała charakter? A transfery? Który z nich był najlepszy?
Oj działo się. Powspominaliśmy już wszystko to, co było złe w Widzewie (skupiamy się tylko na sprawach sportowych), a teraz czas na to, co było dobre. A było tego sporo. Wspaniała była jesień, wspaniałe były zwycięstwa, gole. Było się z czego cieszyć. Czas, by to podsumować.
Na pewno wielu kibiców zapamięta dzień 31 lipca ubiegłego roku. Widzew po 8 latach znów zagrał na swoim stadionie w Ekstraklasie. Atmosfera była wspaniała, „We are back” – taki napis utworzyli fani na trybunie prostej. Mecz z Lechią Gdańsk też był świetny, chociaż przegrany 2:3. Widzewiacy pokazali jednak charakter i nikt nie miał pretensji, że przegrali z zespołem, który reprezentował Polskę w pucharach.
Na pewno zapamiętane zostaną też oba mecze z Legią Warszawa, klasyk wrócił po wielu latach. W obu pozostał niedosyt, szczególnie na jesieni, kiedy zwycięstwo było w zasięgu i to na Łazienkowskiej.
Kamień z serca szefom Widzewa, piłkarzom, trenerom i kibicom spadł też po jesiennym zwycięstwie z Miedzią Legnica, która dał utrzymanie w PKO Ekstraklasie. To momenty, które zostaną w pamięci. Ale najlepszy moment sezonu, to ostatnie spotkanie jesieni, wygrana w doliczonym czasie gry z Koroną Kielce. Nie chodzi jednak o sam mecz, ale o fakt, że Widzew po rundzie był trzeci. Beniaminek zimę spędził na podium PKO Ekstraklasy!
Zwycięstw w sumie było 11. To pierwsze w elicie po latach z Jagiellonią Białystok po cudownych golach Bartłomieja Pawłowskiego i Jordiego Sancheza. To chyba właśnie wtedy cała Polska zobaczyła, że Widzew wrócił.
Ważne były wygrane ze Stalą Mielec na wyjeździe, z Miedzią, o którym już wspomnieliśmy, czy z Wisłą Płock, która przecież była wtedy liderem. Wtedy też padły piękne bramki Pawłowskiego i Karola Danielaka. My jednak najbardziej zapamiętamy zwycięstwo w Sercu Łodzi z Zagłębiem Lubin 3:0, bo Widzew naprawdę pobił wtedy rywala nie dając mu żadnych szans. Od początku do końca był górą. Brakowało nam bardzo takich meczów w minionym sezonie. Brakowało nam też zwycięstw z czołówką, bo z Rakowem były remis i porażka, z Legią porażka i remis, a z Lechem Poznań dwie przegrane.
Czy są jakieś wątpliwości? Wszyscy na trzy cztery: Bartłomiej Pawłowski! Nie ma żadnych. Najpierw jego gole dały Widzewowi awans do PKO Ekstraklasy, potem strzelał dalej. W sumie zdobył 10 bramek zostając czołowym strzelcem ligi. To jego najlepsze osiągnięcie w karierze. Pawłowski dwoił się i troił w ataku, oddał najwięcej strzałów w całej lidze, walczył do upadłego nawet z kontuzją. To prawdziwy widzewiak.
Po rundzie jesiennej za najładniejszego gola strzelonego przez piłkarzy Widzewa uznaliśmy trafienie Kristoffera Normanna Hansena w meczu z Piastem Gliwice. Pamiętacie na pewno norweskie tango w polu karnym. Wiosną tych bramek nie było już tak dużo, jak jesienią i naszym zdaniem żadna nie przebiła tamtej z Gliwic. Gdybyśmy za to mieli wybrać najważniejszego gola, to postawilibyśmy na trafienie Kuna w Legnica. To wyjątkowy specjalista od ważnych bramek.
Było już o meczu z Zagłębiem Lubin. To właśnie w tym spotkaniu widzieliśmy najładniejszą asystę widzewiaka w sezonie. To słynne już trzy główki Jordiego Sancheza, który okiwał w tej sposób Jarosława Jacha i podał do Ernesta Terpiłowskiego. Pozostało mu tylko kopnąć piłkę do bramki.
Sporo ich było latem, kiedy Widzew po awansie przebudowywał zespół. Zimą do drużyny dołączył już tylko Andrejs Ciganiks i w tej kategorii Łotysz nie ma oczywiście szans. A kto ma z letniego polowania? Na pewno przez myśl przeszedł na Jordi Sanchez, który miał świetne wejście do polskiej ligi. Musimy jednak ocenić cały sezon, a nie jedną rundę. W tej drugiej Hiszpan grał już gorzej, zdobył tylko jedną bramkę. Oczywiście nie skreślamy go, bo pamiętamy, ile dawał drużynie. Wiemy też, że grał przez pewien czas z kontuzją. Naszym zdaniem Widzew jeszcze będzie miał z Jordiego pociechę.
Ale w tej klasyfikacji stawiamy na Serafina Szotę. Głownie dlatego, że grał przez większość sezonu bardzo solidnie, a przez pewien czas wręcz świetnie. Szota ma bardzo dobry timing, wie, jak się ustawić, i kiedy zaatakować. Nie bez powodu, to on wybijał piłki z linii bramkowej. On to po prostu ma. Do tego jest niezwykle waleczny, co pasuje do Widzewa. Dodatkowy punkt dla 24-latka za to, że w pierwszej połowie ubiegłego roku on w ogóle nie grał. Ówczesny trener Wisły Kraków Jerzy Brzęczek w ogóle na niego nie stawiał. Chyba źle robił, bo przecież Wisła spadła. Szota się odbudował, Wisła póki co nie.
Tu wybór jest oczywisty. Ernest Terpiłowski, który ugrał najwięcej minut spośród młodych zawodników, zaliczył też 3 gole i 4 asysty. Nieźle, ale… Mamy pewien niedosyt, bo naszym zdaniem Terpiłowski nie pokazał całego swojego potencjału. Wiele meczów po prostu rozegrał, był na boisku i nie zrobił nic, co można byłoby zapamiętać. Chyba trochę brakuje mu charakteru do walki i podjęcia ryzyka. Ma gaz, ma strzał, ma młodość. Ktoś taki powinien czasem bardziej zaszaleć.
Konkurencja? O reszcie młodych piłkarzy Widzewa już pisaliśmy. W tym tekście nie ma dla nich miejsca.
Widzew niemal zawsze grał do końca (zdarzało się, że nie, jak z Koroną Kielce na koniec sezonu). Zwycięstwa z Wartą Poznań czy Śląskiem Wrocław. Remis wywalczony w ostatniej chwili z Wisłą Płock. Sporo tego było, goli Widzew w końcówkach spotkań strzelał naprawdę sporo. Nie zawsze dawało to punkty, ale emocje były prawie zawsze. Nawet gdy przegrywał dwiema, a nawet trzema bramkami (jak z Górnikiem Zabrze jesienią), to próbował dogonić rywala. Legię na Łazienkowskiej gonił dwa razy. W pamięci kibiców chyba najbardziej zostanie jednak spotkanie z Pogonią Szczecin, które rozpoczynało rundę wiosenną. Widzew przegrywał wtedy aż trzy razy, a mimo to doprowadzał do remisu. Po raz ostatni w doliczonym czasie gry. To był charakter.
1 Comment
mecz z legia, na łazienkowskiej był rozgrywany w rundzie rewanżowej, która rozgrywana jest umownie wiosną.
Ale czego wymagać od najmniej rzetelnego za to stroniczego portalu o sporcie w Łodzi???.