Filip Becht był gościem radia Widzew.FM. Wychowanek Widzewa opowiedział m.in. o trudnym zderzeniu z rzeczywistością, jakim był przeskok z okręgówki do Fortuna 1 Ligi.
Coraz częściej mówi się o ważnej roli wychowanków w klubach. Przy al. Piłsudskiego 138 także wierzą w to, że to właśnie piłkarze wychowani w Akademii Widzewa mogą stanowić o sile pierwszego zespołu w przyszłości.
Jednym z wychowanków, który przebił się do seniorskiej kadry jest Filip Becht. 19-letni obrońca wygrał rywalizację o miejsce w pierwszym składzie i, kiedy tylko jest zdrowy, regularnie występuje w czerwono-biało-czerwonych barwach.
– Cieszę się, że robię to, co kocham i to w klubie, w którym zaczynałem, pełniąc funkcję chłopca od podawania piłek. Z każdym meczem czy treningiem spełniam swoje marzenia, bo reprezentowanie naszego klubu było zawsze moim marzeniem. W grze dużo pomagają mi też koledzy z zespołu. W pierwszych meczach Dominik Kun bardzo często cofał się z pomocy do obrony, aby pomóc mi w destrukcji. Dzięki temu czułem się pewniej. Z każdym kolejnym spotkaniem zaczynałem też dawać od siebie więcej dobrego w ofensywie, co poskutkowało bramką z Miedzią Legnica. Chcę jednak skupić się głównie na gromadzeniu asyst, a gole traktuję jako dodatek – ocenił Filip Becht.
Młody piłkarz nie kryje, że różnica w poziomie sportowym miedzy ligą okręgową a I ligą jest bardzo duża. Na antenie Widzew.FM przyznał, że w momencie przejścia z rezerw łódzkiego klubu do pierwszego zespołu przeżył trudne zderzenie z rzeczywistością.
– Nie ulega wątpliwości, że przeskok między obiema ligami jest ogromny. Różnica jest przede wszystkim w umiejętnościach zawodników. Przykładowo, w kilku spotkaniach w Fortuna 1 Lidze spotkałem się ze środkowymi pomocnikami, którzy idealnymi podaniami za plecy obrońców są w stanie obsłużyć swoich kolegów z ofensywy, czego w okręgówce raczej się nie spotyka. Była także spora różnica pod względem przygotowania motorycznego zespołów. Nie ukrywam, że początkowo ten przeskok nie był dla mnie łatwy, ale rozmawiałem wiele z trenerem Dobim, który jest bardzo dobrym motywatorem – stwierdził zawodnik Widzewa.
Do tej pory Becht zaliczył osiem spotkań na pierwszoligowym froncie. Nie ulega wątpliwości, że 19-latek nie pokazał jeszcze wszystkiego, co potrafi. Podobnie zresztą jak cały zespół. Wychowanek Widzewa zapowiedział, że zimą razem z kolegami będzie ciężko pracował, by wiosną prezentować się lepiej na pierwszoligowych boiskach.
– Wiosną na pewno musimy poprawić koncentrację, szczególnie w końcowych fragmentach spotkań. Przez braki w tym aspekcie, często traciliśmy jesienią gole, a co za tym idzie, uciekały nam też punkty. Trzeba podkreślić, że straciliśmy łącznie 18 bramek, ale połowa z nich padła łupem rywali w pierwszych trzech spotkaniach, a potem z naszą grą z tyłu było już o wiele lepiej. Wydaje mi się, że z każdym kolejnym meczem w naszym wykonaniu, nasza gra wyglądała lepiej, a na pewno czuliśmy progres. Niestety, zdarzały się konfrontacje, gdzie brakowało nam kropki nad „i”, ale zrobimy co w naszej mocy, aby poprawić się w rundzie rewanżowej – zapewnił Filip Becht.
fot. Marian Zubrzycki