Po dzisiejszej porażce z Resovią piłkarze Widzewa powinni z hukiem wylecieć z czołowej dwójki II ligi. Powinni, ale nie wylecieli. W istnym wyścigu żółwi jeszcze wolniejszy okazuje się GKS Katowice.
Widzew przed meczem 33. kolejki miał punkt przewagi nad trzecim GKS-em. Przegrana z Resovią sprawiła, że katowiczanie stanęli przed szansą przeskoczenia łódzkiej ekipy. Tym bardziej, że podopieczni trenera Góraka wychodzili na boisko wiedząc, że Widzew poległ w Rzeszowie.
– Przegraliśmy bardzo ważny mecz w kontekście walki o bezpośredni awans do I ligi i w tej chwili musimy liczyć na to, że rywale również pogubią punkty. To dla nas bardzo rozczarowujące, bo dzisiejsze spotkanie miało zupełnie inaczej wyglądać – mówił po meczu trener Marcin Kaczmarek.
I widzewiacy się nie przeliczyli. Zawodnicy GKS-u zdecydowanie nie udźwignęli ciężaru starcia ze Stalą Stalowa Wola, bo przez całe zawody to ich rywale byli dużo lepsi.
Zły na swoich piłkarzy był po meczu Rafał Górak. Trener GKS-u nie chciał na gorąco komentować postawy zespołu.
– Gratulacje dla Stali za zasłużone zwycięstwo. Dziękuję – powiedział na konferencji prasowej, po czym opuścił salę konferencyjną.
Widzew ma tym samym furę szczęścia. Przed ostatnią kolejką łodzianie utrzymali punkt przewagi nad trzecim zespołem w tabeli. Do postawienia został jeden krok. W spotkaniu kończącym sezon 2019/2020 łodzianie muszą na swoim stadionie pokonać Znicza Pruszków.
Trzy punkty na własnym stadionie pozwolą wywalczyć bezpośredni awans do I ligi, jednocześnie uniknąć kolejnej lawiny negatywnych komentarzy, które na pewno pojawiłyby się w przypadku utraty miejsca w czołowej dwójce.
fot. Marian Zubrzycki