Niebawem minie pół roku, od kiedy Mateusz Dróżdż nie jest prezesem Widzewa. Po tym czasie, były sternik łódzkiego klubu zgodził się udzielić nam wywiadu, w którym odniósł się do pracy swoich następców, podsumował dotychczasowe występy Widzewa oraz zdradził czego spodziewa się po łódzkim zespole w nadchodzących tygodniach.
Bartosz Jankowski: Mecz Widzewa z Zagłębiem to dla pana zawsze duże wydarzenie. Który zespół jest pana zdaniem faworytem tego spotkania?
Mateusz Dróżdż: Ciężko powiedzieć. Obie drużyny są w trudnych momentach po ostatnich meczach. Przypomina mi się nasz ostatni mecz w Lubinie. Wtedy Zagłębie musiało z nami wygrać, żeby nie walczyć o utrzymanie, a my od tamtego momentu na poważnie zaczęliśmy liczyć punkty potrzebne do utrzymania.
No tak, Zagłębie musiało wygrać i wygrało. Chociaż wcale lepsze nie było.
– Zagłębie prowadziło 1:0 i w 89. minucie Dioudis obronił strzał Bartka Pawłowskiego. Do dziś nie wiem, jak to zrobił. To była jedna z najlepszych interwencji, jakie widziałem na żywo na stadionach piłkarskich. Później straciliśmy drugą bramkę. Skończyło się 2:0.
I zaczęło być nerwowo.
– Każdy widział reakcję Patryka Stępińskiego w szatni po tym meczu. Ja ją usłyszałem pod szatnią. Nie chciałem tam wchodzić, bo sam najpierw musiałem to wszystko przemyśleć i przetrawić. To był ciężki moment. Pamiętam, że ktoś mi zaproponował, że mnie podwiezie do mieszkania w Lubinie, ale odmówiłem, bo musiałem się przejść. Tak, te chwile po meczu były bardzo trudne.
Myślę, że trudne były pana ostatnie tygodnie w Widzewie. Dużo rzeczy nie szło po waszej myśli. Czy mimo wszystko nie brakuje panu trochę pracy w klubie sportowym?
– Trochę mi tego brakuje, ale chyba bardziej brakuje mi kibiców i widzewskiej społeczności. Codziennie ktoś mnie zaczepia, prosi o zdjęcia, chce porozmawiać o Widzewie. Tak więc od Widzewa „nie ucieknę”. Jestem wciąż w Piłkarskim Sądzie Polubownym, w ramach kancelarii udzielam porad prawnych klubom i zawodnikom. Z drugiej strony sytuacja rodzinna sprawiła, że na razie muszę odpocząć od piłki nożnej. Były jakieś oferty, przez chwilę toczyły się rozmowy, nie udało mi się ich zamknąć do końca sierpnia i dlatego przynajmniej do lutego muszę dać sobie czas…
To jest tylko fragment artykułu.
Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!
Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.
Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.