Portal łksfans.pl poinformował, że drugim z testowanych przez ŁKS piłkarzy jest Nelson Balongo. To o tyle prawdopodobne, że od dawna chodziły słuchy, o nowym zawodniku łodzian, który pochodzi z Afryki, ale będzie legitymował się europejskim obywatelstwem. Dodatkowo, Balongo w poprzednim sezonie grał w belgijskim St. Truiden, czyli klubie, z którego ełkaesiacy na testy wzięli Diettera Reyndersa. Prawdopodobnie interesy zawodników reprezentuje ten sam agent – Michel Thiry, Belg z polskimi korzeniami.
Balongo nie jest tak anonimowy jak Reynders. Napastnik pochodzi z Demokratycznej Republiki Kongo, ale urodził się w Belgii i posługuje się dwoma obywatelstwami. To duży atut, bo łodzianie, wcześniej pozyskali Władysława Ochronczuka, Ukraińca, a przepisy w pierwszej lidze pozwalają na wystawianie tylko dwóch zawodników spoza Unii Europejskiej w tym samym momencie. 23-latek ma prawie 1.90 metra wzrostu, jest wychowankiem Standardu Liège, ale większość kariery spędził w St. Truiden. Przez rok występował w młodzieżowych drużynach portugalskiej Boavisty, ale powrócił do ojczyzny. Balongo zdążył zadebiutować w belgijskiej ekstraklasie. Zagrał w 24. spotkaniach, w których strzelił dwie bramki. Umowa napastnika kończy się 30 czerwca 2022, więc prawdopodobnie Belg dostał wolną rękę w szukaniu nowego pracodawcy.
Czytaj także: ŁKS pozyskał Ukraińca.
To nie wszystko, bo z internetu można dowiedzieć się, że w 2015 roku Belgiem, zainteresowane było Crystal Palace, które zaprosiło go na treningi. To klub z powodzeniem występujący w angielskiej ekstraklasie, którego filary stanowią gracze z Belgii i Afryki. Gwiazdą zespołu był pochodzący z DRK, Belg Christian Benteke, a w ostatnich latach, furorę robi Wilfried Zaha, boczny napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej.
– Chcemy wzmocnić linię defensywny, pozycja napastnika wymaga konkurencji i jakości. Mamy już kształt zespołu, ale musimy poczekać na ruchy z klubu i do klubu. Zdecydowanie, zespół potrzebuje kilku nowych ogniw jeżeli chodzi o jakość, trochę świeżej krwi, trochę doświadczenia i charakteru. Chciałbym to dobrze zbalansować – zapowiadał Janusz Dziedzic, nowy dyrektor sportowy ŁKS-u. Należy pamiętać, że na zgrupowanie w Woli Chorzelowskiej nie pojechał Stipe Jurić, który prawdopodobnie rozwiąże kontrakt z łódzkim klubem. W takim wypadku, łodzianie dysponowaliby tylko jednym, nominalnym napastnikiem, Maciejem Radaszkiewiczem. Od biedy, na tej pozycji może grać Piotr Janczukowicz, ale zdecydowanie lepiej radzi sobie na skrzydle.
Czytaj także: ŁKS na zgrupowaniu bez kapitana.
Zawodnicy z belgijskiej ekstraklasy rzadko decydują się na grę w Fortuna 1. Lidze. Wydaje się, że gdyby nie znajomości Dziedzica, trudno byłoby przekonać napastnika, żeby pojawił się na testach w ŁKS-ie.
– Chciałbym wykorzystać swoją wiedzę, doświadczenie i kontakty żeby pomóc ŁKS -owi, chociaż podchodzę do tego zadania z ogromną pokorą – mówił w rozmowie z Łódzkim Sportem, Dziedzic.