Widzew poinformował niedawno o zakończeniu stażu skautingowego, który trwał w klubie przez prawie dwa lata. Zgłosiło się prawie 100 chętnych. Każda z nich dostała zadanie – miała obserwować dany mecz i zawodnika oraz oczywiście uzasadnić, dlaczego powinien dołączyć do Widzewa. Ostatecznie wybrano osiem osób. Staż miał trwać przez rok, ale przedłużył się ze względu na zmiany właścicielskie w klubie.
– Celem stażu było wykreowanie grupy ludzi, która będzie wspomagać dział sportu i wskazywać piłkarzy z poszczególnych lig, którym warto się przyjrzeć. Współpracowało z nami na stałe 8-9 uczestników, dlatego mogliśmy na bieżąco monitorować około 13 różnych lig. Gdyby nie ich zaangażowanie, nasza obserwacja byłaby mocno ograniczona i musielibyśmy opierać się w dużej mierze na agentach piłkarskich – mówił cytowany przez oficjalną stronę klubu Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa, a wcześniej właśnie szef skautingu.
CZYTAJ TEŻ: Piłkarz z Chorwacji wzmocni Widzew? Grał już w Polsce
Według niego, to właśnie dzięki pracy skautów do drużyny dołączyli Henrich Ravas i Martin Kreuzriegler. – Wśród kierunków, na które skierowane były nasze oczy, znalazły się m.in. liga bułgarska, czeska, słowacka, trzeci poziom w Hiszpanii, Skandynawia oraz oczywiście ekstraklasa i pierwsza liga polska. Posiadamy dostęp do platform skautingowych, które pozwalają na obejrzenie dowolnie wybranego meczu. Uczestnicy stażu korzystali z tych platform i przekazywali comiesięczne raporty, a skauci zatrudnieni w klubie na stałe, na podstawie tych raportów, wybierali zawodników do obserwacji na żywo. Dzięki temu udało się zakontraktować Henricha Ravasa i Martina Kreizegluera. To świadczy o tym, jak bardzo wartościowa okazała się praca uczestników stażu – mówi Wichniarek.
I wszystko byłoby ok, gdyby nie wątpliwości związane z zakończeniem stażu oraz informacji, że klub zdecydował się zatrudnić na stałe jednego uczestnika programu, a pozostali – i to wywołało kontrowersje – otrzymali propozycję kontynuowania współpracy na zasadzie wolontariatu.
Według niektórych, propozycja pracy na zasadzie wolontariatu (czyli za darmo) i to po dwuletnim okresie współpracy na takich właśnie zasadach, nie jest w porządku. „Po 2 latach stażu zaoferowano im dalszy darmowy staż. Jak masz ogromny budżet to albo zaoferuj tym ludziom jakiekolwiek wynagrodzenie, skoro poświęcili ci tyle czasu i dalej chcesz ich mieć, albo przyznaj, że zaniedbałeś temat, bo wiedzę jaką nabyli wyceniłeś na 0 zł” – napisał na Twitterze Szymon Janczyk, dziennikarz Weszlo.com. Skrytykował to również Paweł Kapuściński, analityk danych w Rakowie Częstochowa.
W mediach społecznościowych wywiązała się dyskusja. W końcu głos zabrał także Tomasz Wichniarek.
Widzew zamierza ponowić staż jesienią: – Od września chcemy wystartować z kolejną edycją i mamy nadzieję, że tak liczna i dobra grupa, którą udało się wyselekcjonować teraz, powstanie również w drugiej odsłonie – zakończył Wichniarek.