Już w piątkowy wieczór w Sercu Łodzi Widzew zagra z Koroną Kielce. Nie znamy oczywiście składów w jakich na boisko wybiegną obie drużyny, ale można zakładać, że w barwach RTS-u zobaczymy Jakuba Łukowskiego, byłego gracza “Scyzoryków”.
“Łuko” do Łodzi trafił latem. Jego przyjście było po części związane z kontuzją, której doznał lider drużyny Widzewa, Bartłomiej Pawłowski. Po części, bo Łukowski w domyśle nie miał być zastępstwem 1:1. Swoją grą szybko zdobył sympatię wymagającej, widzewskiej publiczności. Jednak informacja o tym, że zasili drużynę Daniela Myśliwca była traktowana ostrożnie. Każdy wiedział, że Łukowski w swoim “prime” to topowy skrzydłowy Ekstraklasy. Jednocześnie wszyscy zdawali sobie sprawę z tego jaką kontuzję ma za sobą. Zerwane więzadło krzyżowe w kolanie to często uraz, po którym zawodnicy nie wracają już do swojej najlepszej formy.
To też prawdopodobny powód, dla którego Korona zwlekała z przedłużeniem umowy “Łuko”. Dodać też trzeba, że kielczanie do końca bili się o pozostanie w elicie i nie było pewne, w której lidze wystartują w nowym sezonie. Przedłużenie skrzydłowego i ewentualny spadek mógłby odbić się przy Ściegiennego problemami finansowymi. Korona w lidze ostatecznie utrzymała się dzięki sensacyjnej wygranej w Poznaniu z Lechem. Sam Łukowski nie pomógł jednak żółto-czerwonym, bo przed spotkaniem zgłosił…uraz kolana. Czy faktycznie Kubie coś było, czy była to zagrywka pod transfer do Widzewa? Tego nie wiemy. Sama sytuacja została bardzo źle odebrana przez kibiców “Scyzoryków”, którzy od początku zakładali, że Łukowski symuluje kontuzję.
ZOBACZ TAKŻE>>>Z Lechią Zielona Góra Widzew zagra w Sercu Łodzi?
Sam piłkarz na Piłsudskiego miał już trafić kilka lat temu. Przed startem sezonu 2019/2020 pojawił się w klubie, gdzie miał podpisać kontrakt. Formalności dopełniał ówczesny dyrektor sportowy łodzian, Łukasz Masłowski. Co stanęło na przeszkodzie? Brak prezes RTS-u, Martyny Pajączek. Nowa szefowa Widzewa zamierzała pozbyć się Masłowskiego, ale również trenera Zbigniewa Smółkę, którego ten zatrudnił kilka tygodni wcześniej. Pajączek celowo ignorowała telefony Masłowskiego i przez to Łukowski ostatecznie do Widzewa nie trafił. To właśnie wtedy sięgnęła po niego Korona, w której występował przez kilka następnych lat. W tym czasie wyrobił sobie w drużynie koroniarzy status gwiazdy, ale przejście do Widzewa sprawiło, że dziś kieleckie trybuny raczej nie pałają do niego sympatią.
Łukowski w tym sezonie do siatki trafił czterokrotnie (trzy raz w lidze i raz w pucharze). Wyśmienitą sytuację miał także w Gdańsku, ale jego uderzenie cudem wybronił golkiper Lechii. Czy skrzydłowy poprawi swoje statystyki w meczu z byłym klubem?