W składzie Legii Warszawa na piątkowy mecz z Widzewem nie będzie Bartosza Ślisza. Zastąpi go zapewne Rafał Augustyniak, były ulubieniec kibiców Widzewa, a obecnie wróg nr 1.
Tak to w piłce bywa, że piłkarze, którzy są uznawali za symbol jakiegoś klubu, są uwielbiani przez fanów, za chwilę mogą grać w innym klubie, czasem u największego rywala. I tak jest w przypadku Rafała Augustyniaka, który urodził się w Zduńskiej Woli i zawsze podkreślał, że jest kibicem Widzewa. W końcu do niego trafił, a nawet był kapitanem drużyny. Kibice go naprawdę uwielbiali. Już nawet, gdy Augustyniak występował w innych klubach, m.in. w Jagiellonii Białystok, Miedzi Legnica i w Rosji, powtarzał, że Widzew to klub bliski jego sercu. Bywał też na meczach w Łodzi.
CZYTAJ TEŻ: Dyrektor sportowy Widzewa o transferach: „Rozmowy zaczynają się od 300 tysięcy euro”
Po agresji Rosji na Ukrainę 29-letni dzisiaj piłkarz musiał z niej wyjechać. Zdecydował się na powrót do Polski. Mówiło się o Widzewie, ale klubu nie było stać na niego. Bogatsza jest Legia, która w lipcu ubiegłego roku ściągnęło Augustyniaka do siebie. Kibicom Widzewa decyzja piłkarza złamała serca, ich były idol stał się zdrajcą i wrogiem nr 1. Gdy we wrześniu Augustyniak przyjechał na Widzew z Legią, Serce Łodzi przyjęło go gwizdami. Na boisko wszedł w 78. minucie, więc okazja, by okazać mu wrogość była idealna.
– Od momentu ogłoszenia transferu otrzymywałem wiadomości. Według niektórych osób nie dokonywałem właściwego wyboru. Taki jest jednak zawód piłkarza. Nie każda decyzja spodoba się wszystkim. Byłem świadomy, że fani Widzewa nie będą z tego zadowoleni. Tak wybrałem i zupełnie tego nie żałuję – mówił w sierpniu w wywiadzie dla tvp.sport.pl piłkarz.
Wspominał też o tym, że dostawał groźby. – Pisali do mnie nawet ludzie z osiedla, na którym się wychowałem. Twierdzili, że taką decyzją i transferem do Legii przynoszę wstyd. Nie uważam tak. Niektóre słowa były po prostu śmieszne. Nikomu nie odpisywałem, bo po co komuś dawać satysfakcję? Co takim ludziom do mojego życia? Nie będę się sugerował opiniami innych osób. Przestało mnie to interesować. Lata temu czytałem komentarze fanów. Wygraliśmy mecz czy dwa – było super. Potem przegraliśmy? Nagle Augustyniak nie nadawał się do niczego. Wiele osób ma po prostu syndrom chorągiewki – skomentował. I dodał: – Z czasem po prostu zacząłem usuwać takie wiadomości, bo nie było sensu ich trzymać. Przed transferem rozmawiałem z najbliższymi, z żoną i z rodzicami. To ludzie, którzy są najbliżej mnie. A osiedle? Byłem na nim nawet ostatnio. Nikt mnie nawet nie zaczepił. Spodziewam się tego, że kiedy spotkam ludzi w Zduńskiej Woli, to po prostu normalnie się ze mną przywitają. Czasem niektórzy chcą być na siłę kozakami w internecie.
Augustyniak nie jest wiosną podstawowym graczem Legii. Od początku zagrał tylko w pierwszym meczu rundy z Koroną Kielce. W kolejnym – z Zagłębiem Lubin – wszedł na boisko w 68. minucie. W ostatnim – z Piastem Gliwice – dopiero w 85. Teraz jednak będzie miał szansę, by znów wyjść w jedenastce, bo w spotkaniu z Piastem czwartą żółtą kartkę w tym sezonie zobaczył Bartosz Ślisz i z Widzewem oczywiście nie zagra.