Stadion mógłby mieć 25, a nawet i 30 tysięcy miejsc, a ludzie i tak by przychodzili. Pół miliona widzów oglądało mecz z Legią w telewizji. To coś znaczy – mówi Andrejs Ciganiks o kibicach Widzewa.
Pochodzący z Łotwy piłkarz udzielił dużego wywiadu oficjalnej stronie Widzewa. Podjęto wiele tematów. Jednym z nich jest reprezentacyjna kariera “Cigiego”, który po raz kolejny dostał powołanie do kadry Łotwy i będzie miał szansę na swój 50. występ w koszulce drużyny narodowej. Teraz przed nim mecze z Cyprem i Liechtensteinem.
– Indywidualnie na pewno chcę dobić do setki występów i to jest możliwe. Drużynowo chciałbym osiągnąć jakiś sukces. Awans na Euro byłby dużym osiągnięciem. Ja nie mam przed sobą wielu lat, ale chciałbym to zrobić, żeby potem móc powiedzieć, że razem z innymi chłopakami zaprowadziliśmy Łotwę na salony. Któregoś dnia usiądę i podsumuję swoją karierę. Pięćdziesiąt meczów w reprezentacji – w Polsce każdy piłkarz byłby zadowolony z takiego wyniku. U nas jest inaczej, bo tych piłkarzy nie ma aż tak dużo. Jestem dumny, wręcz zaszczycony, że mogłem zagrać tyle spotkań dla kadry, ale chcę więcej – powiedział widzewiak.
Ciganiks niedawno pauzował z powodu urazu, ale już jest w pełni sił, czego dowodem jest występ w meczu z Cracovią w ostatnią sobotę. – Zregenerowałem się w stu procentach i wszystko jest już w porządku. Na początku było trochę trudno, bo nie byłem pewien, co dokładnie mi dolega. Po derbach nie udałem się od razu do fizjoterapeuty, ale pozostałem w treningu, a to nie było mądre z mojej strony. Po tamtym meczu mięsień był nieco uszkodzony, więc trenując tylko to pogorszyłem. Przez to zakładaliśmy, że będę gotów do gry dopiero po spotkaniu z Legią, ale ostatecznie mogłem wybiec na boisko i bardzo mnie to cieszy – stwierdził.
CZYTAJ TEŻ: Sektor dla gości na Stadionie Śląskim zamknięty! Co z meczem Ruch – Widzew?
Ciganiks niedawno podpisał nowy kontrakt z Widzewem, w którym czuje się – jak mówi – bardzo dobrze. Zaskoczeniem był dla niego fakt, że trener Daniel Myśliwiec wybrał go do rady drużyny. – Byłem zaskoczony. Dużo myślę o takich rzeczach. Kim jestem, co robię. Gdybyś zapytał kolegów w szatni, myślę że powiedzieliby, że cały czas nad czymś się zastanawiam. To nie są głupoty, a naprawdę ważne dla mnie sprawy. To decyzja trenera, która wiele dla mnie znaczy, bo pokazuje, że pracuję jak powinienem, że mogę wnieść coś do drużyny, aby jej pomóc. Przedłużenie kontraktu też o tym mówi. Czuję się wyróżniony, jeśli trener uznał, że moja osobowość może coś dać naszej grupie – powiedział.
Ciganiks dużo mówi też o kibicach Widzewa. – Stadion mógłby mieć 25, a nawet i 30 tysięcy miejsc, a ludzie i tak by przychodzili. Pół miliona widzów oglądało mecz z Legią w telewizji. To coś znaczy. Niektórzy ludzie specjalnie przylatywali z Wielkiej Brytanii czy Irlandii, aby zobaczyć to na żywo. Niektórzy mieszkają za granicą dwadzieścia lat, ale nadal Widzew jest dla nich niezwykle ważny. Nie mogę tego zrozumieć, bo na Łotwie jest zupełnie inaczej. Ludzi piłka aż tak bardzo nie interesuje. Nawet reprezentacja nie wzbudza takich emocji. Każdego dnia coraz bardziej zdaję sobie sprawę, jak wielki jest to Klub. A ja nie gram w Liverpoolu, lecz w Widzewie. Ludzie na ulicy nas rozpoznają i okazują nam swoje wsparcie. To jest niesamowita rzecz, której nie doświadczysz w żadnym innym miejscu w Polsce. Dlatego bycie w radzie drużyny jest dla mnie takie ważne. Reprezentuję w niej nie tylko zawodników, ale też całą społeczność – mówi.
Zapytany o to, czy trochę zakochał się w Widzewie, odpowiedział: – Trochę tak. To bardzo miłe być częścią czegoś takiego.
Cały wywiad z Andrejsem Ciganiksem można przeczytać tutaj.