Podczas meczu Widzewa z GKS-em Tychy kibice gości demolowali sektor.
Kibice GKS-u mają tzw. zgodę z fanami ŁKS-u i dlatego wspólnie zjawili się w sektorze dla gości na stadionie przy al. Piłsudskiego 138. Widzew chętnie przyjmuje kibiców innych drużyn – tak było np. na derbach Łodzi – ale w klubie muszą się zastanowić, czy ma to sens. Po tym, co działo się podczas niedzielnego meczu, można chyba stwierdzić, że nie.
Fani gości, od razu, gdy pojawili się w sektorze, wyzywali gospodarzy i rzucali różnymi przedmiotami w kibiców Widzewa siedzących w zasięgu rzutu. Po jakimś czasie musiała interweniować ochrona, która użyła miotaczy gazu, a przed przerwą także policja. Na murawę, za narożnikami boiska, wjechały polewaczki. Sędzia na kilka minut przerwał mecz i piłkarze zeszli do szatni.
Przez cały czas kibice, chociaż chyba trzeba pisać – chuligani, GKS-u i ŁKS-u, demolowali stadion, który jest domem Widzewa, ale należy do miasta. Tak jak się można było domyślać, straty będą ogromne. I nie dotyczy to tylko sektora, bo zniszczone zostały też toalety i punkt gastronomiczny. Chuligani na trybuny wnieśli beczkę (keg) z piwem, który wcześniej ukradli.
Kto za te zniszczenia zapłaci? Na obiekcie oczywiście jest monitoring, więc może uda się zidentyfikować i złapać sprawców. Z pewnością Widzew wyśle rachunek do GKS-u Tychy, bo przecież listę kibiców na mecze wyjazdowe wysyła klub.
O stratach napisał na Twitterze rzecznik prasowy Widzewa Marcin Tarociński.
Niestety nie wróży to dobrze przed derbami Łodzi, które zostaną rozegrane na stadionie ŁKS-u 3 maja. Hasło “Piłka nożna dla kibiców” jest bardzo trafne. “Piłka nożna nie dla chuliganów i debili” też powinno być przestrzegane.