Co sprawiło, że ŁKS wygrał z GKS-em Tychy?
W ŁKS-ie na pewno nie brakuje jakości piłkarskiej. Niektórzy uważają, że zawodnicy łódzkiego klubu mają największe umiejętności w lidze. Jeżeli Pirulo, Antonio Dominguezowi, Ricaridnho chce się grać to są w stanie samodzielnie wygrać mecz, co nie raz już udowodnili. Władzom ŁKS-u brakuje pieniędzy, ale o problemach klubu z al. Unii napisano już wystarczająco wiele. W meczu z GKS-em Tychy łodzianie pokazali cechę, której do tej pory brakowało i wygrali dzięki niej mecz. Co to było?
ŁKS nareszcie zagrał z zaangażowaniem. W poprzednich spotkaniach zdeterminowanych było tylko kilku zawodników, a z Tychami murawę “gryzła” cała drużyna. Na przestrzeni sezonu nieustępliwością wykazywali się Oskar Koprowski, Mateusz Bąkowicz i Maciej Radaszkiewicz. Reszta piłkarzy ŁKS-u pełniła rolę statystów, wyróżniali się pojedynczymi zrywami, po których następowały długie przestoje. W ten przecież sposób łodzianie stracili dwa punkty z GKS-em Jastrzębie. Dopóki chciało im się grać kontrolowali spotkanie i strzelili dwie bramki. Pod koniec, kiedy motywacja spadła dali sobie strzelić dwa kuriozalne gole. Nawet ówczesny szkoleniowiec zespołu ze Śląska był tą sytuacją zdziwiony. – Strzeliliśmy im dwie bramki, zanim zorientowali się, że nie umiemy grać. – powiedział po meczu Jacek Trzeciak.
Spotkanie z GKS-em Tychy było inne. – Zawsze mówię więcej o rywalizacji, a teraz kiedy ona jest to musisz dać z siebie wszystko, bo inaczej inna osoba będzie grała. – powiedział po meczu Kibu Vicuna trener ŁKS-u. Do zdrowia wraca Adrian Klimczak, więc Bartosz Szeliga musi dawać z siebie więcej, bo czuje na plecach oddech etatowego lewego obrońcy ŁKS-u. Vicuna nie raz już udowodnił, że w drużynie nie ma dla niego piłkarzy niezastąpionych. Dużo lepiej zarabiający i ściągani z myślą o grze w pierwszej jedenastce Stipe Jurić i Samuel Corral musieli ustąpić wyciągniętemu z rezerw Maciejowi Radaszkiewiczowi, bo Polak daje drużynie więcej.
Po raz pierwszy od sierpnia ŁKS wygrał dwa mecze z rzędu. Chociaż zespołu Vicuny nie należy stawiać w roli murowanego kandydata do awansu, to nadzieja w sercach kibiców zaczyna kiełkować, tym bardziej, że Arka Gdynia i Widzew są w słabszej formie. Mecz z GKS-em Tychy pokazał, że jeżeli łodzianom się chce to są w stanie wygrać z każdym w pierwszej lidze. Czy ze Skrą Częstochowa uda im się zagrać z takim samym zaangażowaniem?