Przy okazji świątecznej konferencji prasowej prezes ŁKS-u, Tomasz Salski stwierdził, że żałuje decyzji, którą podjął po zwolnieniu Wojciecha Stawowego.
– Gdy rozstawałem się z trenerem Stawowym miałem pierwotnie pomysł, by drużynę przejął po nim Marcin Pogorzała. Przepisy na to pozwalały – zgodnie z nimi dotychczasowy asystent może dokończyć rundę rozpoczętą przez poprzedniego szkoleniowca. Ostatecznie tak nie zrobiliśmy i to jest decyzja, której żałuję. Przeważył wtedy nie brak zaufania do Marcina, lecz to, że nie mieliśmy w sztabie ani jednej osoby z większym doświadczeniem: zarówno trenerskim, jak i piłkarskim – przyznał Salski. Prezes ŁKS-u zdradził też, że Pogorzała już wkrótce ma szansę rozpocząć kurs, którego ukończenie pozwoliłoby mu w przyszłości na prowadzenie drużyny w Ekstraklasie. – Nabór na nowy kurs UEFA PRO wystartuje dopiero w przyszłym roku, nabór odbędzie się w jego pierwszym kwartale. Wiem, że Marcin będzie aplikował, ale nie oznacza to wcale, że uda mu się dostać. Dostanie się na taki kurs to nie jest łatwa sprawa – pamiętamy przecież choćby przykład trenera Robaszka, któremu kilka lat temu ta sztuka się nie udała – powiedział prezes ŁKS-u.
Salski odniósł się też do sytuacji w pierwszoligowej tabeli, która staje się dla ŁKS-u coraz bardziej skomplikowana. – Matematyka jest nieubłagana, będzie nam bardzo trudno zakończyć sezon na drugim miejscu. Nasza strata do miejsca gwarantującego bezpośredni awans jest znacząca. Analizowałem sobie ostatnio to, ile punktów trzeba zgromadzić, by zająć drugie miejsce w tabeli. Gdy zaczynaliśmy sezon mówiłem, że 66, dziś zaryzykuje stwierdzenie, że mogą wystarczyć nawet dwa-trzy punkty mniej. To jednak wciąż oznacza, że ŁKS musiałby zdobyć na wiosnę 33 punkty, a to będzie bardzo, bardzo trudne – przyznał Salski.
Prezes ŁKS-u uważa, że skład klubu z al. Unii jest bardzo mocny, a ligowa konkurencja ma ełkaesiakom czego zazdrościć. – Ostatnio wraz ze sztabem zrobiliśmy sobie taki eksperyment: założyliśmy hipotetycznie, że do ŁKS-u może przyjść każdy piłkarz pierwszej ligi. Z każdej drużyny wybieraliśmy po trzech zawodników i zastanawialiśmy się, czy trenerzy byliby w stanie wkomponować ich w nasz obecny skład. Okazało się, że wszyscy stwierdzili, że znalezienie takich zawodników jest problemem, i to pomimo tego, że znają świetnie ligę i występujących w niej graczy – podkreślił.
Ireneusz MamrotŁKS ŁódźMarcin Pogorzałatomasz salskiwojciech stawowy