Po szalonym meczu, przypominającym jazdę rollecoasterem, Widzew pokonał Górnika Polkowice. Kibice mieli ucztę, a trener materiał do analizy.
W kolejnym meczu Widzew nie mógł zagrać w najsilniejszym składzie, a powodem są kontuzje. Mimo uspokajających sygnałów z klubu, trener Janusz Niedźwiedź nie wystawił ani Abdula Aziza Tetteha, ani Pawła Zielińskiego, ani Dominika Kuna. Dlatego do defensywy wrócił Daniel Tanżyna, a Patryk Stępiński był prawym wahadłowym pomocnikiem.
W ataku znów wyszedł Bartosz Guzdek i to on już po 120 sekundach popisał się kapitalna akcją. Minął obrońcę (drugi przewrócił się) i wyłożył piłkę Mateuszowi Michalskiemu, a ten z 10 m kopnął prosto w bramkarza. Okazja była kapitalna. Następnie dwie szanse mieli Michalski (upadł w starciu z rywalem) i Guzdek (zablokowany).
Kiedy wydawało się, że prowadzenie jest kwestią czasu, gola zdobył Górnik. Jego zawodnicy wyszli z kontrą, doświadczony Mateusz Piątkowski spokojnie przełożył piłkę z prawej nogi na lewą i spokojnie kopnął w tzw. długi róg. Tomasz Dejewski tylko się przyglądał. Zresztą podobnie zachowywali się pozostali obrońcy, mało zdecydowani, zostawiający przeciwnikom dużo miejsca. Gdyby nie dobre interwencje Jakuba Wrąbla, goście prowadziliby do przerwy.
Był jednak remis za sprawą fantastycznego uderzenia Letniowskiego. Marek Hanousek podał mu głową piłkę na 20. metr, a pomocnik Widzewa popisał się kapitalnym wolejem. Dzięki temu Górnik wygrywał tylko przez dwie minuty.
Goście grali zaskakująco dobrze. Atakowali widzewiaków na ich połowie, nie pozwoli się rozpędzić, a sami byli konkretniejsi. Słabo grał Fabio Nunes, niewidoczni byli Leniowski i Karol Danielak. Na plus wyróżniał się Guzdek, aktywny, wygrywający pojedynki jeden na jednego.
Trudno było jednak o optymizm po pierwszej połowie. Ale piłka nożna jest nieprzewidywalna. Tuż po wznowieniu gry Widzew przeprowadził akcję, po której Guzek z 11 m nie dał szans bramkarzowi. Byłą to niemal kopią sytuacji z 3. minuty, niewykorzystanej przez Michalskiego.
Na kolejne trafienie Widzewa nie trzeba było długo czekać. Obrońcy Górnika zapatrzyli się na swoich łódzkich odpowiedników i postanowili nie reagować, gdy Tanżyna wbiegał w okolice ich pola karnego. Gracz Widzewa z kopnął piłkę z narożnika pola karnego, nie dając szans bramkarzowi. Trafienie było przepiękne.
W tym meczu nie można było jednak wyciągać za wcześnie wniosków. Wydawało się, że Widzew może spokojnie czekać, gdy sędzia uznał, że Stępiński zagrał ręką w polu karnym. Można z tym polemizować, bo przeciwnik kopał z metra. Był jednak rzut karny, wykorzystany przez Piątkowskiego.
Spokój się szybko skończył. Górnik atakował, a widzewska defensywa była wyjątkowo mało zdecydowana. Nadarzyły się jednak okazje do kontr. Doskonałe szanse zmarnowali Kun i Guzdek. Ten drugi miał lepszą sytuację niż przy golu, którego strzelił. Zamiast jednak wbić piłkę do siatki nogą, pomógł sobie ręką i zobaczył żółtą kartkę.
Gracze Widzewa postanowili jednak rywalizować, kto strzeli ładniejszą bramkę. Najpierw był Letniowski, później Tanżyna, którym pozazdrościł Patryk Mucha, popisując się znakomitym uderzeniem z ok. 30 m. I było 4:2. I taki wynik utrzymał się.
Widzew wygrał zasłużenie, bo po przerwie był zdecydowanie lepszy. Ale musi poprawić grę w defensywie, bo tylu błędów nie można popełniać. Najważniejsze jest jednak piąte zwycięstwo.
Widzew Łódź – Górnik Polkowice 4:2 (1:1)
0:1 – Piątkowski 16.
1:1 – Letniowski 18.
2:1 – Guzdek 46.
3:1 – Tanżyna 57.
3:2 – Piątkowski 60., z karnego
4:2 – Mucha 81.
Widzew Łódź: Wrąbel – Nowak, Dejewski, Tanżyna – Stępiński, Hanousek, Letniowski (71. Mucha), Nunes (65. Gołębiowski) – Danielak (65. Kun), Guzdek (82. Tomczyk), Michalski (82. Villanueva)
Górnik Polkowice: Furtak – Radziemski, Biernat, Magdziak Opałacz (60. Ratajczak) – Purzycki (60. Bancewicz), Pałaszewski – Sobków, Wacławczyk (81. Żołądź), Szmyt (81. Sypek) – Piątkowski
Widzów: 15743
Żółte kartki: Guzdek – Biernat