Przypomnijmy, iż niedługo po awansie Widzewa do Ekstraklasy spekulowano na temat pozyskania Starzyńskiego. Na transfer ten mocno naciskał prezes – Mateusz Dróżdż, który dobrze zna się z pomocnikiem z czasów pracy w Lubinie. Więcej o ówczesnych spekulacjach można przeczytać klikając TUTAJ.
Wielu kibiców Widzewa było wówczas podekscytowana na wieść, iż do ich ukochanego klubu może zostać sprowadzony jeden z czołowych pomocników ligi. Jednakże nie brakowało również nieco bardziej sceptycznie nastawionych fanów, którzy uważali, że Starzyński nie rozgrywa najlepszego sezonu, a i mógłby nie pasować do stylu gry prezentowanego przez drużyny Janusza Niedźwiedzia.
A jak pomocnik sobie radzi w obecnym sezonie? – To cały czas jest piłkarz, który dysponuje dużymi umiejętnościami, choć nie widać tego co prawda w bezpośrednim przełożeniu na liczby – jeden gol i jedna asysta. Mam wrażenie, że to jest sezon, w którym w buty lidera środka pola Zagłębia coraz odważniej zaczyna wchodzić Łukasz Łakomy, ustawiony głębiej przez trenera Stokowca – tłumaczy specjalnie dla ŁS Filip Macuda, dziennikarz Wrocławskich Faktów.
CZYTAJ TAKŻE >>> To najlepszy Widzew od 25 lat
– Z Filipem Starzyńskim jest ten problem, że rzeczywiście umiejętności ma niebagatelne. Gorzej, że w tym sezonie rzadko kiedy je pokazuje. W większości spotkań Zagłębia w tych rozgrywkach jest starterem. Jednak w jedenastu występach zdobył póki co jednego gola i asystę. W Lubinie narzekają na formę „Figo” i oczekują znacznie lepszej gry – mówi nam Claudio Mutka, dziennikarz Watch ESA.
Jedną z największych wad Filipa Starzyńskiego jest jego dynamika, a w zasadzie jej brak. – Nie należy do najbardziej aktywnych zawodników na boisku, co czasami może irytować. Szczególnie gdy sytuacja wymaga większej mobilności podczas budowania akcji. Nie jest też zawodnikiem, który szybko podejmuje decyzje. Czasami sytuacja wymaga zwolnienia tempa gry, ale nie przy kontratakach. Ich Zagłębie od początku sezonu miało sporo, ale nie potrafiło ich wykorzystać między innymi przez boiskową statyczność tego zawodnika – przekonuje Przemysław Chlebicki, dziennikarz TVP Sport.
– Rzeczywiście jednak nie jest to zawodnik do szybkiego i dynamicznego grania, bo o ile technicznie stoi na wysokim poziomie, to jego warunki fizyczne, szybkość i dynamika pozostawiają wiele do życzenia. Głównie dlatego też nie wyszła mu kariera zagraniczna – wtóruje mu Mutka.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzewski Niedźwiedź otwiera oczy niedowiarkom [FELIETON]
Jak jest naprawdę? Przyjrzeliśmy się raportom fitness Zagłębia z dziesięciu meczów obecnego sezonu (w jednym meczu nie grał, a jednego raportu nie udało nam się zdobyć). Warto też odnotować, że z reguły rozgrywa około 77 minut. Niemniej Starzyński średnio pokonuje w tym czasie 8,76 km, a także średnio wykonuje pięć sprintów na mecz oraz średnio 37,1 szybkich biegów.
Statystyki biegowe Filipa Starzyńskiego:
Trudno nie zgodzić się z ekspertami. Filip Starzyński faktycznie nie należy do najbardziej mobilnych piłkarzy w PKO BP Ekstraklasie. Dla porównania Dominik Kun w meczu z Rakowem był w stanie przebiec 12,48 km, wykonując w tym czasie 13 sprintów oraz 78 szybkich biegów, Patryk Lipski, który na boisku znalazł się w 65. minucie w około 25 minut pokonał dystans 3,94 km oraz wykonał osiem sprintów i 29 szybkich biegów.
Janusz Niedźwiedź przekonuje, że chciałby, aby jego drużyna grała odważnie, odbierając piłkę wysoko na połowie przeciwnika. Bez mobilnych pomocników w drugiej linii oraz tych ustawionych pięterko wyżej – nie jest to możliwe.
Jeden źle ustawiony piłkarz może spowodować, że całe ustawienie runie niczym kostki domina. A na poziomie Ekstraklasy każdy taki błąd bywa bezlitośnie wykorzystany przez przeciwników. Choć niewykluczone, że szkoleniowiec Widzewa potrafiłby wspomniane mankamenty przykryć.
– Starzyński wciąż ma kilka technicznych atrybutów. Nawet jeśli na boisku jest nieaktywny, jego długie piłki mogą sprawić, że koledzy z drużyny są w stanie zagrozić bramce rywali. Poza tym wciąż potrafi dobrze się ustawić pod bramką – mówi dziennikarz TVP Sport. – Kiedyś uchodził też za piłkarza, który dobrze wykonuje rzuty wolne. Owszem, potrafi postraszyć wykonaniem stałych fragmentów gry, ale nie przeceniałbym go pod tym względem – dodaje.
Jak przekonuje Claudio Mutka, Starzyński mógłby dać wiele pod kątem mentalnym. Jest bowiem bardzo doświadczonym piłkarzem – ostatnio stuknęło mu 300 meczów w barwach Zagłębia na najwyższym poziomie rozgrywkowym. – Zwłaszcza, że Widzew to dość młody zespół, w którym brakuje tego doświadczenia – tłumaczy ekspert.
– Ja jestem zwolennikiem młodszych graczy, mimo wszystko, i na miejscu Widzewa nie interesowałbym się Starzyńskim. Myślę, że można znaleźć zawodników w lepszej formie, którzy dadzą ci doświadczenie, a dodatkowo wniosą szybkość i dynamikę. Starzyński byłby świetny, gdyby w piłce nożnej były zmiany hokejowe. Wtedy mógłby wejść na stały fragment gry, gdzie mógłby wykorzystać świetnie ułożoną stopę – mówi Mutka.
– Uważam że wyjście ze strefy komfortu mogłoby Starzyńskiemu wyjść na dobre. To piłkarz, który wciąż może dużo pokazać w Ekstraklasie i daleko mu do emerytury. W ostatnich sezonach rozegrał trochę udanych spotkań, ale sporo było też takich, w których był niezauważalny na boisku. Może zmiana otoczenia sprawi, że Starzyński znów będzie w czołówce pomocników ligi? Bo w tej chwili do tego grona mu daleko – przekonuje Chlebicki.
– To piłkarz, który na tyle dobrze czuje się w Lubinie, piłkarsko to właśnie tutaj przeżywał swój najlepszy okres w karierze, odbudował się po nieudanej przygodzie w Lokeren, zapracował na powołanie do reprezentacji Polski na EURO 2016, że niektórym trudno wyobrazić sobie jego odejście z klubu z Zagłębia Miedziowego. Na pewno w Widzewie miałby do dyspozycji lepszego napastnika, za plecami którego by operował. Jordi Sanchez to minimum jedna półka wyżej od Martina Doleżala – kończy Macuda.