Według oficjalnych źródeł, w tym informacji przekazanej przez spikera zawodów podczas meczu, spotkanie ŁKS – Chrobry oglądało 18 008 widzów. Mowa nie tylko o kibicach na trybunach (tych, jak wynika z danych PZPN, było 17052), ale także najemcach lóż biznesowych oraz dziennikarzach i fotoreporterach, co w całej dyskusji na temat rekordowej frekwencji na meczu piłkarskim w Łodzi w XXI wieku zaczęło odgrywać najważniejszą rolę.
Po meczu pojawiły się bowiem poważne wątpliwości dotyczące frekwencji na tym spotkaniu. Chociaż ciężko polemizować z oficjalnymi klubowymi danymi, to jednak zdjęcia kilku przerzedzonych sektorów sprawiły, że podaną liczbę kibiców sporo osób uznało za specjalnie zawyżoną tylko po to, by ustanowić rekord frekwencji w województwie łódzkim w XXI wieku i jednocześnie przebić wynik Widzewa Łódź, który do tej pory wynosił 17 987 widzów i został ustanowiony podczas meczu Widzew – Legia II w kwietniu 2018 roku.
Warto odnotować, że mecz otwarcia na nowym stadionie Widzewa oglądał z trybun komplet 17 443 fanów. Jak to możliwe? Otóż po dwóch rundach Widzew zmienił sposób liczenia frekwencji (wcześniej nie wliczał lóż), więc formalnie najwięcej osób zameldowało się na potyczce z Legią II Warszawa.
– My do podanej frekwencji zaliczamy kibiców na trybunach i najemców lóż, bo to są przecież widzowie. Natomiast nie wliczamy do tej grupy pracowników klubu, obsługi meczowej czy osób zasiadających na trybunie prasowej – tłumaczy Marcin Tarociński, rzecznik prasowy Widzewa, który jednocześnie dodaje, że podana frekwencja to liczba osób na danym meczu, a nie liczba sprzedanych wejściówek.– Gdybyśmy mówili o liczbie sprzedanych wejściówek, to, biorąc pod uwagę system zwalniania miejsc, na niektórych spotkaniach musielibyśmy podać liczbę 20 tysięcy, a nawet 22 tysięcy.
CZYTAJ TAKŻE >>> Czy ŁKS zagra dla Widzewa?
Co o tej sprawie mówią w ŁKS-ie?
Rzecznik prasowy klubu z al. Unii potwierdził w rozmowie z Łódzkim Sportem, że 18 008 to liczba osób, które w piątkowy wieczór pojawiła się na stadionie, ale jednocześnie przyznał, że w podanej frekwencji wliczone zostały także osoby z lóż Skybox i… trybuny prasowej.
Rekord został więc pobity, ale tylko w przypadku, gdy pod uwagę bierzemy suche liczby. Trzeba jednak pamiętać o tym, że przy liczeniu frekwencji na obu stadionach przyjęto inne kryteria, co stawia pod dużym znakiem zapytania samo ustanowienie rekordu. Wiadomo przecież, że mecz Widzewa z rezerwami Legii cieszył się ogromnym zainteresowaniem przedstawicieli mediów.
Już wcześniej na łamach Łódzkiego Sportu informowaliśmy o wątpliwościach, które pojawiły się po publikacji w internecie zdjęć trybun podczas drugiej połowy meczu [WIĘCEJ TUTAJ]. Z naszych obserwacji wynikało jednak, że spora część kibiców, szczególnie na Galerze, mecz oglądała ze schodów lub z miejsc pod dachem. Inna kwestia to ogromne kolejki do punktów gastronomicznych.
Nie chcieliśmy jednak być gołosłowni, dlatego o komentarz do tej sytuacji poprosiliśmy rzecznika prasowego Łódzkiego Klubu Sportowego.
– Wiemy o ogromnych kolejkach do punktów gastronomicznych, bo to jedna z tych rzeczy, które obowiązkowo musimy poprawić już na następny mecz. Warto też wiedzieć, że na początku drugiej połowy część najmłodszych kibiców opuściła już stadion. Te sektory zajmowała Akademia ŁKS i kluby partnerskie. Trzeba pamiętać, że te dzieci przyjechały na stadion między 16:00 a 17:00, a mówimy o pięcio- i sześciolatkach, dla których 21:30 to już naprawdę późna pora. Kolejna rzecz to fakt, że rodzice tych dzieci mieli też bilety na inny sektor, więc te dzieci, które zostały na stadionie, poprzesiadały się po przerwie do swoich rodziców – wyjaśnia Bartosz Król, rzecznik prasowy ŁKS-u.
CZYTAJ TAKŻE >>> Stadion ŁKS-u oficjalnie otwarty [ZDJĘCIA]