Henrich Ravas jesienią bronił znakomicie. Wiosną już tylko dobrze. Coraz więcej kibiców zastanawia się, czy to nie czas na powrót Jakuba Wrąbla.
Rok 2022 był najlepszym w karierze Słowaka. Trafił do Widzewa w marcu w trybie awaryjnym, po tym, jak kontuzji doznali Jakub Wrąbel, a potem drugi bramkarz Konrad Reszka. Ravas był bardzo mocnym punktem drużyny Janusza Niedźwiedzia i miał ogromny wpływ na sukces, czyli awans do PKO Ekstraklasy. Bywały mecze, że bronił jak w transie. Formę utrzymał także w elicie. Widzew po jesieni był trzeci w tabeli, w dużej mierze dzięki Ravasowi, który wciąż bronił znakomicie. Dziewięć razy zachował czyste konto. Według wielu fachowców, to był najlepszy bramkarz PKO Ekstraklasy. Bardzo dobra forma awansowała też bramkarza Widzewa do reprezentacji Słowacji, do której dostał powołanie po raz pierwszy w karierze.
CZYTAJ TEŻ: Mistrz Polski z Widzewem. Ma 55 lat i właśnie zmienił klub
Nie byliśmy zaskoczeni, że to właśnie Ravas został „Piłkarzem Roku Łódzkiego Sportu 2022”. To właśnie on dostał najwięcej głosów od dziennikarzy zajmujących się Widzewem. Wyprzedził Bartłomieja Pawłowskiego, Pirulo i Marka Hanouska i to wyprzedził zdecydowanie.
Przez całą jesień Ravas nie musiał martwić się o miejsce w składzie, bo właściwie nie miał konkurencji. Wasyl Łytwynenko, też ściągnięty awaryjnie, od początku sprowadzany był jako rezerwowy. Do tej pory nawet nie zadebiutował w Widzewie, chociaż jest w nim już rok. Do końca roku gotowy do rywalizacji nie był Wrąbel. Ale wyzdrowiał i zimę przepracował już normalnie. Wiosną mógłby grać od pierwszej kolejki. Ravas nie dał jednak żadnego powodu, by sadzać go na ławce. Wręcz przeciwnie, był najlepszym graczem drużyny.
Ale przyszła wiosna. Zamiast ocen 5 czy nawet 6, my też zaczęliśmy stawiać mu „czwórki”, a nawet „trójki”. Na gorsze nie zasługiwał, bo nie zawalił żadnego meczu, a nawet gola. Problem w tym, że w kilku sytuacjach Ravas mógł zachować się lepiej, w innych zabrakło mu może nawet nie umiejętności, ale szczęścia. Tego, które było z nim jesienią.
Statystyki też się Słowakowi pogorszyły, o ile w pierwszej rundzie był jednym z dwóch najlepszych bramkarzy w całej lidze, tak teraz spadł w hierarchii, jest w top 5, ale już nie najwyżej. Jeśli chodzi o liczbę obronionych strzałów, to najwięcej na koncie ma ich Zlatan Alomerović z Jagiellonii Białystok (97), za nim są Bartosz Mrozek ze Stali Mielec (83) i Dusan Kuciak z Lechii Gdańsk (79). Ravas jest czwarty (77).
O ile jesienią miał najwyższy procent strzałów obronionych – 81 procent (razem z Bartłomiejem Gradeckim), to wiosną spadło mu do 62 procent i jest to słaby wynik w porównaniu z innymi bramkarzami, którzy tak jak on bronią regularnie. To oczywiście nie tylko wina Słowaka, bo wiosną po prostu cała drużyna broni gorzej, ale jednak widać gołym okiem, że Ravas nie broni już tak dobrze, jak w pierwszej rundzie.
W ośmiu wiosennych meczach tylko dwa razy Słowak zachował czyste konto. Oczywiście to znów nie tylko jego wina, bo broni cały zespół i przede wszystkim gracze defensywni, ale w kilku sytuacjach Ravas nie musiał, ale mógłby uratować drużynę. Tak było choćby w meczach z Wartą Poznań czy Lechem Poznań. Wydawało się, że piłki lecące na jego bramkę, były w jego zasięgu. Błędów nie popełnił, ale też nie pomógł. – Powiem szczerze, że dostanę czasami palpitacji serca, gdy Słowak rozgrywa piłkę od swojej bramki. Nie wiem, czy to jego wymysł, czy trener nakazuje tak robić. Myślę, że to drugie. Zdarza się jednak, że po złym wyprowadzeniu piłki robi się niebezpiecznie. A czasami jest tak, że powinno się po prostu wybić piłkę jak najdalej od swojej bramki – uważa Sławomir Gula, były piłkarz Widzewa, mistrz Polski z nim.
Gula przyznaje, że nigdy specjalnie nie zachwycał się Ravasem. – To po prostu dobry bramkarz, który robił swoje – twierdzi. Zgadza się z tym, że teraz w rundzie rewanżowej słowacki zawodnik spisuje się gorzej, niż w pierwszej części sezonu. – Na pewno jednak nie zawala meczów. Ale też specjalnie nie pomaga. Jesienią miał o wiele więcej szczęścia, rywale w niego trafiali, a teraz strzelają obok niego. Postawa Ravasa jest taka, jak postawa całej drużynie. Jej nie idzie i jego też specjalnie nie ma za co chwalić.
W kadrze Widzewa zdrowy i gotowy jest Wrąbel. W niedzielę zagrał w sparingu z Jagiellonią Białystok. Zanim doznał urazu, grał znakomicie, tak jak Ravas ostatniej jesieni, tak wcześniej Wrąbel w Fortuna 1. Lidze bronił naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Czy czas na zmianę w bramce? – W Widzewie jest świetny fachowiec, czyli Andrzej Woźniak. On wie najlepiej, kto powinien bronić. Nie znam trenera, który wystawiałbym do gry gorszego piłkarza, a lepszego trzymał na ławce – uważa Gula. – Chyba, że decydują też sprawy pozasportowe. Może klub chce promować Ravasa, by go dobrze sprzedać?
Widzew po sezonie może mieć pewien kłopot. Na razie ma dwóch naprawdę dobrych bramkarzy. Słowakiem rzeczywiście interesowały się inne kluby i niewykluczone, że latem ktoś się po niego zgłosi. Jego kontrakt z Widzewem będzie ważny jeszcze rok. Z kolei Wrąbla kończy się w czerwcu. Czy będzie chciał go przedłużyć wiedząc, że może mieć problem z grą?