Na osiem ostatnich bramek straconych przez ŁKS przy połowie lepiej mógł się zachować Aleksander Bobek. Dlaczego młody bramkarz gra coraz słabiej?
Bobek to wychowanek ŁKS-u. Wiele mówiło się o jego nietuzinkowym talencie jeszcze na długo przed tym, gdy zadebiutował w pierwszej drużynie łodzian. Zresztą po raz pierwszy w kadrze meczowej w meczu ŁKS-u Bobek pojawił się w końcówce sezonu 2019/2020, siadając na ławce rezerwowych w ostatnim spotkaniu rozgrywek, z Koroną Kielce. Wówczas miał on dopiero 16 lat. Premierowy mecz w seniorskim zespole rozegrał ponad dwa lata później, we wrześniu 2022 roku, gdy w 11. kolejce zajął miejsce w bramce kontuzjowanego Dawida Arndta i nie oddał go aż do samego końca rozgrywek.
Nie bez powodu, bowiem od pierwszego występu Bobek wyróżniał się ponadprzeciętnym refleksem i świetnymi interwencjami. Szybko okazało się też, że Bobek jak mało który bramkarz potrafi bronić rzuty karne. W pierwszym sezonie wybronił trzy jedenastki, w tym jedną szczególnie istotną – w przedostatniej serii gier, na stadionie Arki Gdynia. ŁKS mógł w tamtym momencie przypieczętować swój awans do ekstraklasy, ale żeby tak się stało, to ełkaesiacy musieli w Gdyni przynajmniej zremisować. Ta sztuka by im się nie udała, gdyby nie Bobek, który w 21. minucie wygrał rywalizację z Hubertem Adamczykiem, najpierw parując jego uderzenie przed siebie, po czym uniemożliwił mu skuteczną dobitkę. W samej końcówce rywalizacji gola na wagę remisu dla łodzian strzelił Mateusz Kowalczyk.
Co ciekawe, zarówno Kowalczyk, jak i Bobek byli wtedy motorami napędowymi ŁKS-u i bardzo rozchwytywanymi zawodnikami na rynku transferowym. Obaj objęli jednak zupełnie inne drogi rozwoju swojej kariery. Kowalczyk odszedł do duńskiego Broendby, a Bobek – mimo zainteresowania wielu klubów – zdecydował się na pozostanie w Łodzi i grę w ekstraklasie.
Wejście miał kapitalne. W swoim debiucie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym obronił rzut karny wykonywany przez Josue, kapitana Legii Warszawa. ŁKS co prawda przegrał 0:3, ale Bobek rozegrał bardzo dobre zawody i skutecznymi paradami uratował łodzian przed jeszcze wyższą porażką. Potem nieco spuścił z tonu i dostosował się do poziomu reszty drużyny, która niemal tydzień w tydzień przegrywała kolejne mecze na poziomie ekstraklasy.
Mimo tego, że Bobkowi zdarzały się gorsze występy czy wahania formy, to i tak był jednym z niewielu graczy ŁKS-u, który generalnie poradził sobie w ekstraklasie. Przyzwoity rok Bobek mógł spuentować powołaniem na mistrzostwa Europy 2024. Był w ścisłym gronie kandydatów, którzy mogli pojechać na turniej w roli czwartego bramkarza, ale ostatecznie wybór Michała Probierza padł na Bartosza Mrozka z Lecha Poznań.
Nie tylko kibice ŁKS-u, ale również wielu ekspertów doceniało młodego bramkarza i zaczęło widzieć w nim potencjał na gracza dużego, europejskiego formatu. Pokazał to raport wydany przez firmę CIES Football Observatory w grudniu 2023 roku, w którym Bobek na liście 30 najbardziej rokujących bramkarzy do lat 21, został sklasyfikowany na 13. pozycji, najwyższej spośród Polaków.
Te wszystkie sytuacje tylko podkreślały myśl, z jaką utożsamiała się większość kibiców ŁKS-u po zakończeniu poprzedniego sezonu, polegającą na tym, że to właśnie lato minionego roku było najlepszym momentem na sprzedaż Bobka.
Działacze ŁKS-u również byli przekonani, że Bobek pożegna się z klubem, co było widać na przykładzie takich ruchów jak sprowadzenie z Napoli Huberta Idasiaka czy włączenie do kadry pierwszej drużyny Łukasza Bomby. Po raz kolejny w ostatnich latach w mediach przewijała się lista klubów, którym rzekomo zależało na sprowadzeniu Bobka, ale kolejne tygodnie mijały i mijały, aż dotarliśmy do końca okienka transferowego i ostatecznie Bobek został w ŁKS-ie.
– Saga transferowa Bobka ciągnie się od roku. Byliśmy w klubie przygotowani na jego sprzedaż, dlatego chcieliśmy zbudować Łukasza Bombę na pierwszego bramkarza. To z różnych przyczyn się nie zadziało. Myślę, że nie jest to ani sukces, ani porażka klubu, bo mieliśmy w tym bardzo umiarkowany udział – podsumował Robert Graf na spotkaniu z kibicami w grudniu 2024 roku.
Z perspektywy czasu wydaje się, że pozostanie Bobka w ŁKS-ie nie wyszło na dobre ani klubowi, ani samemu zawodnikowi. Oczywiście nie można powiedzieć, że 21-latek w ostatnich miesiącach prezentuje się fatalnie i w niczym nie przypomina siebie z poprzednich sezonów, ale jednocześnie wiele wskazuje na to, że Bobek w ŁKS-ie doszedł do sufitu, którego w tym środowisku już nie przebije. Przykładem potwierdzającym słuszność tej tezy mogą być ostatnie mecze “Rycerzy Wiosny”, podczas których pomyłki Bobkowi zdarzały się zaskakująco często.
Przeciwko Pogoni Siedlce wychowanek ŁKS-u sprokurował rzut karny, a w starciach z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, Wisłą Płock i GKS Tychy zaliczył łącznie trzy niepewne wyjścia z własnej bramki, które zakończyły się golami dla przeciwników. Jeśli ma się rozwinąć w aspektach, które wciąż u niego wymagają poprawy, jak gra nogami czy wychodzenie do dośrodkowań, to po prostu musi trafić do klubu, gdzie będzie zaliczył postęp w tych aspektach i powalczyć o poważniejsze cele niż w ŁKS-ie. Paradoks kariery Bobka polega bowiem na tym, że im dłużej gra on w ŁKS-ie, im jest bardziej doświadczony, tym gorzej radzi sobie reszta drużyny, która – wiele na to wskazuje – aktualnie zaliczy najgorszy sezon od reaktywacji klubu w 2013 roku.
Przestrogą dla Bobka może być przypadek Jana Sobocińskiego. To obrońca, który w 2019 roku był jednym z najbardziej rozchwytywanych polskich stoperów młodego pokolenia. ŁKS z Sobocińskim w składzie po siedmiu latach przerwy powrócił do ekstraklasy, a sam zawodnik wystąpił na mistrzostwach świata do lat 20, które jeszcze bardziej podbiły jego wartość. Niestety na przeszkodzie do rozwinięcia swojej kariery Sobocińskiemu stanęło to, że zbyt długo czasu spędził w ŁKS-ie. Po znakomitym premierowym roku zaliczył dwa przeciętne sezony – jeden indywidualnie beznadziejny na poziomie ekstraklasy, który ŁKS zakończył spadkiem i drugie rozgrywki na poziomie 1. ligi, w trakcie których niczym szczególnie się nie wyróżnił. W lecie 2021 roku stoper odszedł do amerykańskiego Charlotte FC, ale doszło do tego dopiero dwa lata po tym, gdy Sobociński przeżywał najlepszy okres w biało-czerwono-białych barwach, co znacząco obniżyło jego pozycję na rynku transferowym. Aktualnie Sobociński wrócił na stare śmieci i trenuje z drugą drużyną ŁKS-u po tym jak zakończył się jego pobyt w PAS Janina, greckim drugoligowcu.
Do powtórzenia historii Sobocińskiemu Bobkowi wiele jeszcze brakuje, ale żeby wciąż młody bramkarz nie podzielił losu swojego kolegi, to powinien w najbliższych miesiącach trafić do drużyny, która nie będzie hamowała jego potencjału tak, jak zaczyna to czynić ŁKS. Na razie stracił miejsce w wyjściowej jedenastce na rzecz Bomby. Czy to go zmobilizuje?
1 Comment
Pewien redaktor ŁS twierdził że Bobek jest wart 4 miliony “a jego wartość może tylko rosnąć”. 🙂
Ale teza że obecny sezon jest dla łksu najgorszy od 2013 roku… mógł napisać ktoś, kto nie wie co przez te lata prezentował łks.
Dwa spektakularne spadki, obrona do przedostatniej kolejki przed spadkiem do czwartej ligi, to chyba lepsi kandydaci na najgorszy sezon?