W niedzielnym meczu Widzewa z Lechem Poznań gospodarze dostali rzut karny. Czy jednak nie należał im się kolejny?
Pod koniec pierwszej połowie Bartosz Mrozek, bramkarz Lecha, z impetem wpadł w Kamila Cybulskiego. Obaj walczyli o piłkę po dośrodkowaniu. Mrozek wręcz staranował młodzieżowca Widzewa, ale sędzia Piotr Lasyk nie podyktował rzutu karnego. Kibice w Sercu Łodzi byli oburzeni. Co poniektórzy wracali do niedawnego meczu ze Śląskiem Wrocław. Rafał Gikiewicz popełnił wtedy błąd i wpadł na rywala. Był rzut karny przeciwko łodzianom.
W wejście Mrozka było zdecydowanie ostrzejsze niż tamto sprzed kilku tygodni. Na szczęście zadziałał VAR i Lasyk obejrzał tę sytuację jeszcze raz na monitorze. I karnego Widzewowi dał. Wykorzystał go pewnym strzałem Imad Rondić.
W drugiej połowie mieliśmy jednak kolejną kontrowersyjną sytuację, znów z bramkarzem Lecha w roli głównej. Tym razem Mrozek z impetem wpadł w Jordiego Sancheza. W powtórkach widać, że… faulował napastnika Widzewa i – można to chyba stwierdzić – gospodarzom należał się drugi rzut karny. Tym razem jednak Lasyk go nie podyktował. Dlaczego? Oczywiście już się tego zapewne nie dowiemy.
1 Comment
Karny był oczywisty, nie rozumiem znaków zapytania. Co więcej Mrozek by wyleciał z boiska za drugą żółtą. Co Marcini9ak robi na VARze gdy faulowani są widzewiacy to ja nie wiem. Jak da się Widzewowi coś zabrać, to Marciniak wypatrzy wszystko.