Końcówka sezonu, bardzo dziwnego, pokazuje, że Widzewowi brakuje jeszcze do miana ligowego średniaka. Wiosna zaczęła się znakomicie i była lepsza niż można się było spodziewać po zakończeniu rozgrywek w 2023 roku, czyli trzech porażkach w słabym stylu. Na szczęście sztabowi trenerskiemu udało się uniknąć powtórki z kilku ostatnich wiosen, kiedy drużyna grała bardzo źle. W tabeli 2024 roku, jeszcze przed ostatnią kolejką, widzewiacy są w czołówce, mając sześć punktów mniej od najlepszego w tym czasie Górnika Zabrze.
Nie oczekuję od obecnego Widzewa wyników nadzwyczajnych, ale trzy kolejne przegrane spotkania trochę popsuły niezły obraz. Prawdopodobnie pokazały jednak, że wcześniej wyniki były ponad możliwości. Kilka wygranych było szczęśliwych, a cały okres przypominał pierwszą rundę po powrocie do ekstraklasy, kiedy rezultaty były ponad stan. Gdy zabrakło szczęścia, piłka przestała wpadać do bramki, trzeba było niemal do końca walczyć o utrzymanie. Teraz spokój widzewiacy zapewnili sobie wcześniej, ale nie wykorzystali szansy na zajęcie dużo wyższego miejsca.
Rozumiem porażkę z Rakowem Częstochowa, ale dwa następne mecze – z Wartą Poznań i Zagłębiem Lubin – były dowodem, że na miano solidnego ekstraklasowego średniaka Widzew jeszcze nie zasłużył. Przeciwnicy jeśli nie są słabsi, to co najwyżej równi, a jednak wygrali, a właściwie Widzew przegrał bez walki. Zabrakło w tych spotkaniach determinacji, jaką we wcześniejszych zawodnicy z al. Piłsudskiego nadrabiali niedostatki w umiejętnościach. Teoretycznie nie ma wielkiego znaczenia, czy zajmie się miejsce szóste czy dziewiąte, poza pieniędzmi. To może oznaczać nawet milion złotych mniej po zakończeniu sezonu.
Z pewnością jednak trener Daniel Myśliwiec przekonał się, na kogo może liczyć, a komu zwyczajnie zabrakło charakteru. Mam swoich “faworytów”, którzy nadają się najwyżej do gry o utrzymanie, co oznacza, że w Widzewie ich czas powinien się skończyć, bo ambicje z sezonu na sezon powinny być większe. Kibice, którzy w kolejnym sezonie zaprezentowali najwyższy, a nawet mistrzowski poziom, zasługują na to, żeby w kolejnych latach emocjonować się grą o czołowe lokaty, a nie znów o utrzymanie. Są też wygrani tej końcówki, a największym młody Kamil Cybulski, który pokazał, że wartościowych młodzieżowców nie trzeba szukać daleko od Łodzi, ale znacznie bliżej.
Na poważniejsze podsumowania przyjdzie czas po zakończeniu sezonu, ale już teraz widać, że postęp został zrobiony, ale -jak dla mnie – za mały. Cały czas pamiętam i przypominam słowa Ludwika Sobolewskiego, że Widzew albo będzie grał o najwyższe cele, albo będzie miał duże problemy. Bo ten klub nie przetrwa przeciętniactwa. I tego się trzymajmy!
Reklama