W niedzielę derby Łodzi Widzew – ŁKS. Zwycięzca do kwietnia będzie królował w mieście.
Na takie mecze się czeka. W niedzielę stadion przy al. Piłsudskiego 138 wypełni się niemal po brzegi. Wolna pozostanie tylko strefa buforowa, która ma oddzielić od siebie kibiców obu zespołów. Bo fani ŁKS-u też będą na trybunach. Dostali i będą wspierać swoją drużyną. Mamy nadzieję, że kibice obu drużyn będą zachowywać się, jak należy. Wiadomo, że stadion to nie teatr czy filharmonia, ale pewne zasady też obowiązują.
To ma być przede wszystkim piłkarskie święto Łodzi i jest szanse, że takim świętem będzie. Widzew u siebie spisuje się bardzo dobrze. Z siedmiu meczów w Sercu Łodzi wygrał wszystkie. Z kolei ŁKS lepiej radzi sobie na wyjazdach. W tabeli Fortuna 1. Ligi prowadzą czerwono-biało-czerwoni, ale drugi łódzki zespół też ma ochotę na awans do ekstraklasy. W sobotę swoje mecze zremisowały Miedź Legnica i Korona Kielce, więc jest szansa zmniejszyć różnicę do nich.
Ale Widzew ma ochotę powiększyć przewagę, więc obu drużynom bardzo zależy na zwycięstwie w derbach.
Oba zespoły, o czym informujemy na bieżąco, będą osłabione. W ŁKS-ie na pewno nie zagrają Piotr Janczukowicz, Kamil Dankowski i Michał Trąbka, a także najpewniej bramkarz Marek Kozioł. A to jeszcze nie koniec, bo są jeszcze niewiadome. W Widzewie zresztą również, bo nie wiadomo, czy gotowy będzie Krystian Nowak. Z powodu nadmiaru kartek na pewno zabraknie Juliusza Letniowskiego i Marka Hanouska. Na powrót na boisko po długiej przerwie nie ma też jeszcze szans Przemysław Kita.
Ktokolwiek jednak zagra w obu drużynach, weźmie udział w bardzo ważnym wydarzeniu. To z pewnością hit kolejki, jeden z najważniejszych meczów rundy. – Moim zdaniem na boisku może się wszystko zdarzyć, bo żadna z drużyn nie ma nad drugą wielkiej przewagi. Widzew jest pierwszy w tabeli, gra dobrze, ale nie może się jeszcze czuć najlepszy. Jeśli po pierwszej rundzie będzie miał 42 lub więcej punktów, to będzie na dobrej drodze do ekstraklasy. Do tego jednak jeszcze daleko, zwłaszcza po tym, co widzieliśmy w kilku poprzednich latach – powiedział „Łódzkiemu sportowi”, Zbigniew Boniek.
– Jeżeli chodzi o nas, o ŁKS, to myślę, że najmocniejszą naszą stroną jest jedność, którą przez ostatni czas stworzyliśmy. Wiem, że jeden za drugiego pójdzie w ogień. Do tego mamy najlepszych piłkarzy w lidze, którzy pokażą w tym meczu na co ich stać – mówi z kolei piłkarz gości Oskar Koprowski.
– Dla mnie w meczach derbowych nie ma faworytów, to są zupełnie inne spotkania, które rządzą się swoimi prawami. Przed takimi starciami raczej nie trzeba nikogo dodatkowo motywować. To właśnie dla takich wieczorów chcesz zajmować się piłką nożną – to już przedmeczowa wypowiedź trenera ŁKS-u Kibu Vicuñii.
A trener Janusz Niedźwiedź? – – Skoro jesteśmy liderem i gramy u siebie… Ale nie rozpatrywałbym tego w kontekście faworyta, bo derby rządzą się swoimi prawami. Po prostu trzeba wyjść i wygrać. Mecz jest ważny dla kibiców i dla nas, bo chcemy wygrywać. Ale ten mecz jest o trzy punkty.
Widzew najpewniej zaatakuje od początku. Po pierwsze, liderowi i gospodarzowi inaczej nie wypada. Po drugie, ŁKS nie jest na pewno monolitem w obronie, więc pewnie u rywala pomyśleli, że warto zaatakować.
Ale goście na pewno nie zamierzają się łatwo poddać, więc mogą czymś zaskoczyć. Chyba jednak trzeba spodziewać się kontr. – Życie i boisko pokazały, że tabela w dniu derbów nie ma znaczenia, bo wszystko się może zdarzyć. Oczywiście Widzew jest w lepszej sytuacji, na pewno mentalnie jest na lepszej pozycji, bo idzie mu bardzo dobrze, drużyna jest w formie i lideruje pierwszej lidze. Ale ŁKS też dopiero co wygrał bardzo ważny mecz z Arką Gdynia, więc nie jest tak, że na Widzew przyjeżdża słabeusz. Stawiałbym na gospodarzy, ale muszą być czujni – mówił w rozmowie z „Łódzkim sportem” były widzewiak Łukasz Broź.
Widzew z pewnością będzie chciał wyłączyć z gry Hiszpana Pirulo, a ŁKS wygrać walkę o środek pola, gdzie nie będzie przecież podstawowych piłkarzy rywala. Tam goście mogą mieć przewagę. Z kolei Widzew ma lepszego bramkarza, defensywę i atak. Jest faworytem, ale… “derby rządzą się swoimi prawami” – to chyba racja.
Pewne jest też, że do kolejnego pojedynku dwóch łódzkich drużyn, ta która wygra w niedzielę, będzie piłkarskim królem miasta. Chyba że padnie remis, ale tego nie chce przede wszystkim Widzew, który czeka na zwycięstwo z ŁKS-em już 11 lat. Tę drużynę zadowolą tylko trzy punkty. ŁKS pewnie ucieszy się już z punktu. Emocje w każdym razie – gwarantowane.
67. derby Łodzi Widzew – ŁKS w niedzielę o godzinie 18. Transmisja w Polsacie Sport.