Niemiecki pomocnik Widzewa w ogóle nie pojawił się na boisku w meczu ze Stalą Mielec.
Widzew podzielił się ze Stalą punktami. Mecz w Mielcu był nudny i nie padła w nim żadna bramka. To spore rozczarowanie, chociaż punkt zdobyty na wyjeździe nie jest taki zły. Kibice Widzewa na pewno liczą jednak na coś więcej, tym bardziej, że to już drugi z rzędu słabszy występ drużyny Daniela Myśliwca.
Wiadomo było, że przeciwko Stali zagrać nie może Fran Alavarez, który musiał pauzować za kartki. W drugiej linii zrobiło się więc miejsce. Kandydatami do zastąpienia Alvareza byli Noah Diliberto, Sebastian Kerk oraz Dominik Kun. I od początku – co było pewnym zaskoczeniem – zagrał ten ostatni. Kun wygrał więc rywalizację z piłkarzami, których Widzew ściągał w dwóch ostatnich oknach transferowych.
Francuz wszedł na boisko w 81. minucie. Kerk cały mecz przesiedział na ławce. Po powrocie do formy po kontuzji Niemiec wrócił na boisko i zagrał w trzech ostatnich meczach Widzewa – z Cracovią, Koroną Kielce oraz Piastem Gliwice. Za każdym razem wchodził po 80. minucie. A teraz nie zagrał w ogóle. Dlaczego? – Sebastian Kerk nie czuł się gotowy do grania i zasygnalizował to w trakcie rozgrzewki – wyjaśnił na pomeczowej konferencji Daniel Myśliwiec.
Pozostało teraz czekać na to, co dalej, chociaż nie wiadomo, co dokładnie dolega Niemcowi. Pewnie przejdzie badania i wtedy wyjaśni się, czy to jakiś uraz.