Już za trzy tygodnie odbędzie się uroczyste otwarcie rozbudowanego stadionu Łódzkiego Klubu Sportowego. Samo wydarzenie wzbudza wśród kibiców spore emocje, ale dużo mówi się także o zawrotnej kwocie wydanej na obiekt przy al. Unii Lubelskiej. Szczególnie, gdy pod uwagę weźmie się drugi z piłkarskich stadionów w Łodzi.
Stadion przy al. Unii Lubelskiej w Łodzi powstawał w dwóch etapach. Najpierw, w 2015 roku, wybudowano boisko oraz jedną, najdroższą i najbardziej reprezentatywną trybunę zachodnią, za co zapłacono ponad 94 mln złotych. Okazało się jednak, że mając taki obiekt ŁKS nie był w stanie funkcjonować tak, jak by sobie tego życzyli jego włodarze.
– Chętnie zamieniłbym się z Widzewem i zapytał się gdzie oni by byli, gdyby przez sześć lat grali na jednej trybunie. Jesteśmy stratni zarówno jeżeli chodzi o fundusze jak i kibicowsko. Nie wszyscy chcą oglądać mecz wśród rozwieszonych flag i śpiewających kibiców – powiedział Tomasz Salski, szef klubu z al. Unii. Jego zdaniem, chociaż obiekt ŁKS-u jest bardziej nowoczesny, nie można mówić o nierównym traktowaniu obu klubów przez miasto.
CZYTAJ TAKŻE >>> Derby Łodzi z kibicami Widzewa? „Chcemy wpuścić gości”
Z taką narracją nie zgadzają się w Widzewie. Przy al. Piłsudskiego podkreślają, że różnica w kwotach wybudowanych obiektów jest tak znacząca, że nie można obok niej przejść obojętnie.
– Po tej wypowiedzi zastanawiałem się czy prezes Salski nie używał dwóch różnych walut, może miał na myśli złotówki i euro. To spore niedopowiedzenie, bo tak lekko licząc to stadion ŁKS-u kosztował dwa razy więcej niż stadion Widzewa. Ciężko mi się odnosić do słów prezesa Salskiego, bo nie uczestniczyłem w tym spotkaniu, ale naprawdę zastanawiałem się czy tam nie doszło do zmiany walut – powiedział Michał Rydz, wiceprezes Widzewa.
Przy okazji konferencji prasowej dotyczącej zakończenia rozbudowy stadionu ŁKS-u zapytaliśmy więc Tomasza Salskiego o słowa, dotyczące wspomnianej zamiany z Widzewem.
– Chciałbym, by wszyscy mnie dobrze zrozumieli. Chodzi o to, że na ŁKS-ie robimy ligową piłkę nożną na jednej trybunie i mam świadomość, ile jest ograniczeń z tego tytułu. My tego obiektu po prostu nie mieliśmy. Stąd moja wypowiedź. Uważam, że ŁKS byłby dzisiaj w innym miejscu, gdyby sześć lat temu miał cały stadion – wyjaśnił Tomasz Salski.
Patrząc na suche liczby widać, że stadion Łódzkiego Klubu Sportowego kosztował Miasto dwa razy więcej niż stadion Widzewa. Przypomnijmy, że obiekt przy al. Piłsudskiego powstał za ok. 125 mln złotych. Kolejnych 28 mln kosztowała przebudowa węzła komunikacyjnego. Z kolei stadion ŁKS-u, choć jeszcze nie został ukończony, to koszt blisko 250 mln złotych. A to nie wszystko, bo przecież po zakończeniu inwestycji mogą dojść jeszcze koszty dodatkowe związane chociażby z wykończeniem wnętrza obiektu.
– To nie były decyzje ŁKS-u, ale wydaje mi się, że kluczowy mógł być pierwotny projekt, według którego miał powstać ten stadion. Ten projekt był cały czas modyfikowany, a przypomnę, że pierwszy projekt tego stadionu przewidywał 30 albo 40 tysięcy miejsc – mówił z rozmowie z Łódzkim Sportem Tomasz Salski. – Musimy wziąć także pod uwagę to, że gdyby ten stadion był budowany 8-9 lat temu jako cała bryła, kosztowałby dużo mniej. Przecież ceny w ostatnich latach poszły w górę o kilkadziesiąt procent. Natomiast z drugiej strony, gdybyśmy mieli dzisiaj budować stadion od zera, to raczej kosztowałby ponad 300 mln złotych i… pewnie by nie powstał – dodał.
Kluczowym pytaniem w całej tej dyskusji jest strata, jaką przez ostatnich siedem lat ŁKS poniósł z tytułu rozgrywania meczów na jednej trybunie. Wiele wyjaśni frekwencja na nowym stadionie przy al. Unii. Przyczyni się ona do oszacowania strat z tytułu wpływów z dnia meczowego, czyli jednego z głównych źródeł dochodu klubu piłkarskiego.
CZYTAJ TAKŻE >>> Marzenie kibiców się spełniło. 22 kwietnia otwarcie stadionu ŁKS-u
Po siedmiu latach czekania ŁKS w końcu doczekał się stadionu z prawdziwego zdarzenia, mogącego pomieścić ponad 18 tysięcy widzów, czyli mniej więcej tyle, ile stadion Widzewa. Bez wątpienia to obiekt, który pod wieloma względami przewyższa obiekt przy al. Piłsudskiego, czego nie ukrywa sternik ŁKS-u.
– My jesteśmy bardzo zadowoleni z tego stadionu. Wydaje mi się, że te obiekty chyba nie są porównywalne, bo to jest inna technologia, różnią się wizualnie i w kontekście funkcjonalności na zewnątrz – podkreślił Tomasz Salski.
W Widzewie zwracają także uwagę na kwestię klubowych herbów na elewacjach obu obiektów. Na stadionie ŁKS-u znajduje się bowiem ogromny i piękny podświetlany herb, który wyjątkowo efektownie wygląda szczególnie po zmroku. Z kolei Widzew otrzymał zgodę na okrojony projekt, a do tego sam ponosił koszty jego montażu.
CZYTAJ TAKŻE >>> Wymarzony rywal ŁKS-u Coolpack
Wielkie otwarcie stadionu Łódzkiego Klubu Sportowego jest planowane na 22 kwietnia podczas meczu ŁKS-u z Chrobrym Głogów. Wszystko zacznie się o 16:00. Wtedy rozstawione zostaną strefy kibica. O 18:00 rozpocznie się uroczyste otwarcie, podczas którego wystąpią gwiazdy estrady. Z kolei o 20:30 na murawę wybiegną piłkarze ŁKS-u i Chrobrego.
Z tej okazji ŁKS szykuje dla swoich fanów masę atrakcji, choć na razie większość z nich utrzymywana jest w tajemnicy. Natomiast niewiadomą dla samych organizatorów jest to, jak będzie się sprawował nowy obiekt.
– Zawsze pojawia się pytanie, jak ten stadion będzie funkcjonował. Musimy zrobić premierę bez żadnych wcześniejszych prób, ale liczę na to, że doświadczenia ZIM-u i MIRBUDU pozwolą nam spokojnie spać – powiedział na koniec Tomasz Salski.