Po ostatnim gwizdku sędziego na murawę wybiegło kilkanaście osób, ale na prośbę Marcina Tarocińskiego, spikera zawodów, szybko wrócili oni na trybuny.
Prawdziwa feta na murawie stadionu przy al. Piłsudskiego miała miejsce po wręczeniu pucharu za wywalczenie awansu. Trofeum w imieniu drużyny Widzewa przyjęli najpierw prezes Mateusz Dróżdż i wiceprezes Michał Rydz, następnie Mariusz Rachubiński, czyli pierwszy kapitan Widzewa po reaktywacji, a następnie obecny kapitan drużyny – Daniel Tanżyna i reszta zespołu.
Wystrzeliło konfetti i zaraz po chwili na murawie pojawił się tłum kibiców, który razem z zawodnikami, sztabem szkoleniowym, zarządem i właścicielem wspólnie świętowali upragniony awans do PKO Ekstraklasy. Po kilkudziesięciu minutach piłkarze zeszli jeszcze do szatni, a gdy kibice wrócili na trybuny, zawodnicy przeszli rundę honorową, ciesząc się z awansu wraz z fanami.
CZYTAJ TAKŻE >>> Kibice Widzewa ustanowili nowy rekord frekwencji w Sercu Łodzi
Po przejściu dookoła stadionu fetowanie awansu praktycznie się zakończyło. Chociaż plany na początku były inne, bo w klubie chcieli zorganizować przemarsz i fetę na ulicach miasta. Dlaczego więc do tego nie doszło?
– Mieliśmy to w planach, ale rozmawialiśmy z policją na ten temat. Dostaliśmy jasny przekaz na temat formalności, które mieliśmy spełnić i nie byliśmy w stanie im sprostać. Niestety nie mogliśmy za bardzo liczyć na ewentualne odstępstwa miasta w tej kwestii, co dla mnie, jako prawnika, jest zrozumiałe. Można powiedzieć, że zrezygnowaliśmy z przemarszu i fety w centrum miasta z przyczyn formalnych – wyjaśnił prezes Widzewa, Mateusz Dróżdż.
CZYTAJ TAKŻE >>> Wielka feta na Widzewie! Piłkarze i kibice świętują awans do ekstraklasy [ZDJĘCIA]
Trudno się dziwić niewielkiemu, ale jednak rozżaleniu kibiców, którzy liczyli na to, że będą mieli okazję pochwalić się wywalczonym awansem przed mieszkańcami Łodzi. Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie fetę z okazji awansu do ekstraklasy zorganizowaną w mieście przez Łódzki Klub Sportowy.