Sobotni mecz Widzewa z GKS-em Katowice będzie trzecim starciem tych zespołów po powrocie Gieksy do Ekstraklasy. W poprzednim sezonie raz padł remis, a raz triumfowali łodzianie. Przed starciem w Sercu Łodzi warto przypomnieć dwóch piłkarzy, którzy łączą oba kluby.
Na wstępie należy jednak wspomnieć o zawodniku, który w nadchodzącym starciu zagra w czerwono-biało-czerwonych barwach, ale jeszcze w poprzednim sezonie występował z herbem Gieksy na piersi. Mowa oczywiście o Sebastianie Bergierze, który łódzki zespół wzmocnił latem. Przed tygodniem, w starciu z Jagiellonią zdobył swoje premierowe gole dla RTS-u. Niestety nie pomogły one w zwycięstwie. To co jest teraz, jest najważniejsze, ale czasem warto spojrzeć na chwilę w przeszłość.
Dla nikogo nie będzie tajemnicą, że jednym z tych zawodników jest Marek Koniarek. Legenda obu klubów. Drugi to z kolei Jarzy Wijas, duży talent lat 80., którego kariera niestety bardzo wyhamowała, ale o tym za chwilę. Koniarek to postać, która nierozerwalnie kojarzy się właśnie z Widzewem i Gieksą. To w barwach łódzkiego klubu z dorobkiem 29 goli zdobył tytuł króla strzelców w 1996 roku. “Koniar” był w Łodzi uwielbiany, choć trzeba przyznać, że nie był żadnym piłkarskim wirtuozem, a zawodnikiem, który miał duże szczęście i po prostu często znajdował się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Dla RTS-u grał w latach 92-94 i 95-96 i zdobył łącznie 65 bramek, co czyni go drugim najlepszym strzelcem w historii klubu. Z kolei w Gieksie w 119 spotkaniach zanotował 32 trafienia. Bramki zdobyte w barwach obu klubów w znacznym stopniu przyczyniły się do tego, że Marek Koniarek jest członkiem prestiżowego Klubu 100, czyli klasyfikacji uwzględniającej graczy, którzy na boiskach polskiej Ekstraklasy zdobyli przynajmniej 100 goli.
Niezwykle ciekawa jest z kolei historia Jerzego Wijasa. Jego kariera na poważnie rozpoczęła się w Katowicach. Będąc graczem Gieksy został powołany do reprezentacji Polski, w której zadebiutował w meczu z ZSRR. To było w maju 1983 roku, a kilka miesięcy później Wijas był już w Widzewie. Niestety, jak się później okazało, jego transfer do Łodzi odbył się za wcześnie. Gdy występował na Śląsku, oficjalnie był pracownikiem kopalni. To chroniło go przed powołaniem do wojska. Zbliżał się do wieku kwalifikującego go do rezerwy. Brakowało dokładnie pół roku by osiągnąć ten status. I właśnie wtedy wylądował przy Piłsudskiego. W czerwono-biało-czerwonych barwach zagrał kilka spotkań, ale w pewnym momencie upomniała się o niego stołeczną Legia. Piłkarz nie chciał w niej grać i przez jakiś czas ukrywał się przed wojskiem. Ostatecznie pojawił się na komisji i został powołany do wojska. I to był moment, który całkowicie wyhamował jego karierę. Służbę pełnił przez 2 lata. Gdy wrócił nie był już piłkarzem z tego poziomu co kiedyś, choć znowu grał w Katowicach i występował w reprezentacji Polski. Z kolei po upadku komunizmu wyjechał z kraju i występował w Izraelu i Niemczech.
Widzew mierzył się z GKS-em do tej pory w 58 meczach. Częściej wygrywał Widzew, bo aż 25-krotnie, przy zaledwie 14 zwycięstwach katowiczan. Jak będzie teraz? Pierwszy gwizdek sędziego o 17:30.