Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych trzech tygodni sprowadzimy nowych zawodników – mówi szef pionu sportowego Widzewa.
Mindaugas Nikolicius to chyba najbardziej zapracowany dyrektor sportowy w PKO BP Ekstraklasie. Bo Widzew przeszedł kadrową rewolucję: kilkunastu piłkarzy opuściło drużynę, co wymagało m.in. negocjacji w sprawie rozwiązania ważnych umów, a dziesięciu nowych przyszło. To nie koniec.
Wiadomo, że Niko ma jeszcze sprowadzić środkowego obrońcę, napastnika i być może prawego obrońcy wobec kontuzji Petera Therkildsena.
Dyrektor sportowy Widzewa mówił o kolejnych wzmocnieniach w rozmowie z portalem Interia. Wspomniał, że forma Sebastiana Bergiera, który strzelił już dwa gole, daje mu czas. – Nie muszę działać w pośpiechu i natychmiast kogoś kontraktować, bo jesteśmy w pilnej potrzebie. Takie coś byłoby proszeniem się o pomyłkę, a dzięki Sebastianowi możemy jej uniknąć. Generalnie sprowadzenie napastnika jest bardzo trudnym zadaniem. Ceny są bardzo wysokie i zależne od rynku, na jakim się szuka, ale nawet patrząc, ile inne kluby Ekstraklasy zapłaciły za swoich napastników, mamy pewien obraz – mówi.
A inne transfery? – Drużyna wygląda na mocną, co daje mi czas, by podjąć dobre decyzje. Gdybym sprowadził kogoś, do kogo nie miałbym przekonania, później – jak to bywa w tym sporcie – obwiniono by dyrektora sportowego – stwierdził Niko. – Aktualnie sprowadziliśmy dziesięciu piłkarzy, więc podpisując ostatnich trzech, musimy działać mądrze. To nie jest kwestia zatrudnienia zawodnika na odpowiednią pozycję. To jest kwestia zatrudnienia takiego, który idealnie wpisuje się w zadania, jakich na tej pozycji od niego oczekujemy. Poza tym, gdy rozmawiamy z jakimś piłkarzem, szczególnie zagranicznym, od razu mówimy jedno zdanie: nie przychodź do Widzewa, jeśli nie będziesz w stanie z siebie dać 100 proc. Nie ma nic gorszego od bycia przeciętnym. Wielu z nich w ogóle nie słyszało o Widzewie, co jest normalne, i tu jest do wykonania masa pracy, by przedstawić im nasz klub jako śpiącego giganta, którego trzeba obudzić. Dlatego mam mnóstwo szacunku do zawodników, którzy do nas przyszli i którzy z nami zostali, bo uwierzyli w nasz projekt.
Jednym z kandydatów na nowego piłkarza Widzewa jest Stelios Andreou, Cypryjczyk z belgijskiego Charleroi. Niko to potwierdził. – Uważam, że to świetny zawodnik. Pasuje do nas pod każdym względem – sportowo, mentalnie. Nie jest łatwo go sprowadzić, bo to dobrze znany zawodnik. Jeśli będzie okazja go sprowadzić, spróbujemy to zrobić, ale trzeba pamiętać, że kluby z większych lig wciąż szukają piłkarzy. Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych trzech tygodni my też sprowadzimy nowych zawodników – powiedział.
Dziennikarz zapytał dyrektora sportowego Widzewa również o start sezonu i porażkę z Jagiellonią Białystok. Łodzianie do 91. minuty prowadzili, a przegrali. Co się tam wydarzyło?
– Nic, czego nie znałaby piłka nożna. Wszyscy mówią, że piłka to gra błędów i dokładnie to się wydarzyło przed tygodniem. Można to nieco rozszerzyć – może faktycznie mentalnie nie dociągnęliśmy tamtego spotkania do końca. Niektórzy zawodnicy nie podejmowali optymalnych decyzji. Inna sprawa, że Jagiellonia to po prostu dobry zespół. (…) Gdy mecz zbliża się do końca, ważniejsze są cechy drużyny jako grupy, a nie te indywidualne. Na przyszłość musimy być sprytniejsi. Z perspektywy tygodnia odbieramy to jako pozytywną lekcję, która nie może się powtórzyć – powiedział.