Widzew przegrał z Jagiellonią 1:3 w pierwszym ligowym meczu po przerwie zimowej. Ale to nie jedyne złe wieści. Urazu w tym spotkaniu doznał jeden z podstawowych piłkarzy Widzewa.
Po meczu z Jagiellonią, o którym więcej przeczytacie TUTAJ, na spotkanie z dziennikarzami przyszło dwóch widzewiaków – Fran Alvarez i Andrejs Ciganiks. Szczególnie Łotysz sprawiał wrażenie bardzo rozczarowanego postawą łódzkiego zespołu.
– Jestem zły głównie za drugą połowę. Wyszliśmy na boisko tak, jak byśmy spokojnie prowadzili, a nie przegrywali 1:2. Powinniśmy dążyć do jak najszybszego strzelenia gola, a to oni zdobyli bramkę – skomentował Ciganiks.
I dodał: – Czeka nas poważna rozmowa w szatni. Może to sprawa jakiegoś strachu i braku wiary w siebie? Ciężko powiedzieć. Musimy to przeanalizować, bo to nie jest normalne. Widzew nie może tak grać.
Ale nie tylko to zirytowało Ciganiksa. Do mixed zony 26-latek przyszedł z ogromnym lodowym opatrunkiem na prawej nodze. Jak się okazało, to efekt starcia z jednym z rywali. Bardzo możliwe, że to poważniejszy uraz, który może wykluczyć widzewiaka z najbliższych treningów.
– W tej sytuacji przeciwnik trafił prosto w moją nogę. Jutro będę musiał przejść szczegółowe badania, bo obecnie czuję przeraźliwy ból – powiedział Ciganiks. – Czy rywal dostał w ogóle żółtą kartkę? Nie? No to bardzo dziękuję sędziemu. To nie do pomyślenia – zakończył zdenerwowany Łotysz.
CZYTAJ TAKŻE >>> Jedyna nadzieja Widzewa to słabość innych? Trzeciego do spadku racz nam dać ligo